Pracownicy a prawo do bycia off-line. „Nie wyobrażam sobie, że człowiek jest stale pod telefonem i nie może odpocząć”

21 stycznia Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie zmian w prawie pracy. Chodzi tu o prawo do bycia off-line. Nad tą dyrektywą pracuje teraz Komisja Europejska, a jej projekt zakłada możliwość nieodbierania połączeń i wiadomości od pracodawcy, a także nieangażowanie się w zadania zlecone przez pracodawcę poza czasem przeznaczonym na pracę.  Upraszczając, pracodawca nie mógłby się kontaktować z pracownikami po ich godzinach pracy.

Iwona Wysocka rozmawiała z Robertem Raszczykiem, dyrektorem Brands Polska oraz Bogusławem Wieczorkiem, pełnomocnikiem zarządu Olivia Business Centre.

– Pandemia sprowokowała tego typu legislację w Europie. Portugalia podobne prawo przyjęła kilka miesięcy temu. Pojawił się problem rozdzielenia czasu wolnego i czasu pracy. W biurze zegar na ścianie wyznacza nam czas, wchodzimy do biura i wychodzimy, a w domu jest to dużo bardziej elastyczne, nierzadko z korzyścią dla pracodawców. Ale chciałem zwrócić uwagę na to, że prawo do niepracowania po godzinach pracy jest i ono obowiązuje. Myślę, że tu bardziej chodzi o kwestie związane z organizacją i kulturą pracy. Nie wiem, czy jakaś dyrektywa to zmieni. Być może zwróci uwagę na problem. I może to jest podstawowa wartość, za którą trzymam kciuki – argumentował Bogusław Wieczorek.

– Jeśli dochodzi do takich sytuacji, że pracodawca nagminnie kontaktuje się z pracownikami po godzinach ich pracy, to są to nadużycia z jego strony. Ja jestem fanem takiego wybalansowania między pracą a czasem wolnym. Nie wyobrażam sobie, że pracownik jest pod telefonem 24 godziny na dobę, nie mówię tu o specjalnych zawodach, które tym się charakteryzują, i nie może odpocząć – podsumował Robert Raszczyk.

Kolejnym tematem była wygrana PGNiG w Sądzie Unii Europejskim, o czym informował m.in. prezes tej spółki.

– Obawiam się, że ta wygrana PGNiG jest krótkotrwała. Dlaczego? W uzasadnieniu jest stwierdzone, że z uwagi na naruszenie uprawnień proceduralnych sąd UE stwierdza nieważność decyzji Komisji. W ślad za tym idzie wyjaśnienie, że zdaniem sędziów Komisja Europejska powinna powiadomić PGNiG na piśmie o odrzuceniu skargi, czego nie zrobiła. Obawiam się, że to był jedyny powód, dla którego aktualnie sąd musiał orzec nieważność tej decyzji. Obawiam się, że w ponownym rozpatrzeniu sąd podejmie tę samą decyzję, zachowując wszystkie procedury. Ale jednocześnie liczymy na to, że w świetle aktualnych wydarzeń sąd jeszcze raz pochyli się nad praktykami Gazpromu i jeszcze raz spojrzy na to krytycznym okiem. I może podejmie inną decyzję – zauważył Robert Raszczyk.

– W tym przypadku kluczową rolę odgrywa geopolityka. Te formalne kwestie mają znaczenie, gdyż są to działania, które wpisują się w cały szereg innych działań rządu polskiego, którego celem nadrzędnym jest wstrzymanie Nord Stream 2. Do tej pory to się udawało o tyle, że gaz nie płynie tym rurociągiem. Ale jeśli nasze zarzuty opierają się wyłącznie na tego typu formalnościach, a rurociąg już jest i w zasadzie wszyscy tylko niecierpliwie czekają, żeby odkręcić kurek, to obawiam się, że to faktycznie tylko kwestia czasu – dodał Bogusław Wieczorek.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj