Od początku wojny w Ukrainie do naszego kraju przyjechało prawie 1,8 mln osób. Pomimo wcześniejszych deklaracji, pracodawcy nie są w stanie zatrudnić wszystkich przybywających do nas kobiet, które chciałyby podjąć pracę. Jak w związku z wojną na Ukrainie zmieni się polski rynek pracy? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Barbarą Rusowicz, senior consultant w SAM Executive Search Poland i Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności”.
– Byłabym optymistyczna. Nie mamy statystyk, ale wiemy, że przed wybuchem wojny pracowały u nas nawet dwa miliony pracowników z Ukrainy. Część tych uchodźców to rodzina tych, którzy już tu pracują i zarabiają. Pracował najczęściej mąż, wahali się czy zostać w Polsce. Gdy wybuchła wojna, decyzja została przyspieszona. Oczywiście żona chce znaleźć pracę, ale i tak do tej pory mąż ich utrzymywał. Nie będzie tragedii, bo część będzie utrzymywana przez tych, którzy już tu pracują. Nie będzie zagrożenia dla gospodarki, bo te osoby wynajmą mieszkanie i zapewnią byt codzienny. Nie wszyscy zostaną w Polsce. Część chce wyjechać do rodzin i krewnych w Niemiec czy Kanadzie. Szacunki są takie, że około 700 tys. miejsc pracy zostanie danych Ukrainkom w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. To nie jest zły wynik, biorąc pod uwagę, że część z uchodźców to dzieci, które pójdą do szkoły i przedszkoli. To pierwsze dni, ale rynek pracy jest chłonny – mówiła Barbara Rusowicz.
– W ośrodkach, które „Solidarność” udostępniła dla uchodźców, przebywa ponad 350 osób, to w ogromnej większości matki z dziećmi. To za krótki czas i nieznana perspektywa. Nie wiemy jak to wszystko się rozwinie. To widać w decyzjach, które podejmują te dziewczyny, czyli stanie oczekiwania. Oni w tej chwili zajęci są swoimi dziećmi, z których wiele miało traumatyczne przeżycia. Nie ma szczególnego potencjału do podejmowania pracy. To, co widzę, to ogromna chęć jak najszybszego powrotu, nawet pod namiot, byle wrócić do Ukrainy i zacząć odbudowywać swój kraj. Próbujemy wyciągać daleko idące wnioski w sytuacji nadzwyczajnej, która jest daleko od normalności i nie wiemy, w jakim kierunku się to rozwinie. Dla pracodawców to też jest istotne, czy wojna się nie przedłuży. Jeśli jest dużo tymczasowości, niepewności i niepewna perspektywa, ciężko mówić o normalizacji. Musimy jeszcze poczekać, nie wyciągałbym na razie zbyt daleko idących wniosków – komentował Marek Lewandowski.
ua