Jak wynika z międzynarodowych badań, osoby z pokolenia millenialsów oraz pokolenia Z wolą być bezrobotne niż nieszczęśliwe w pracy. O tym, czy widać to na polskim rynku pracy i co mogą z tym robić pracodawcy, Iwona Wysocka rozmawiała z Barbarą Rusowicz, konsultant SAM Executive Search oraz Grzegorza Pellowskiego, trójmiejskiego piekarza i mistrza cukiernictwa.
– Jeśli ktoś z pokolenia millenialsów lub pokolenia Z, czyli ludzie urodzeni między 1980 a 2010 rokiem, ma kredyt, dziecko czy rodzinę, to nie patrzy na to, czy praca mu się podoba, tylko po prostu o nią dba. Jeśli jest to programista lub inżynier niszowej branży, to faktycznie może przebierać i powiedzieć „w porządku, nie pracuję teraz przez jakiś czas, bo mi się nie podoba”. Ale on ma na tyle duży kapitał, że niczym nie ryzykuje finansowo. Tak było zawsze. Ci, którzy mogli sobie pozwolić, nie pracowali. Ci, którzy nie mogli sobie pozwolić, bo mieli zobowiązania, o pracę dbali. Ja rekrutuję i nigdy nikt mnie nie spytał o to, jakie wartości wyznaje dana firma – wyjaśniała Barbara Rusowicz.
– Zatrudniam sporo osób i obserwuję pokolenia X, Y, Z. U nas zaczynali jako młodzi chłopcy, często po szkole zawodowej. Widzę, jak się pną i jak ciężko pracują. To niczym się nie różni od sportu. Pracownik lepiej daje sobie radę w życiu i nie patrzy na różne niuanse, gdy prędzej zacznie pracować. Patrzę na swoich pracowników. Jak byłem młodszy, oni wchodzili w życie i naprawdę ciężko pracowali. Dzisiaj świetnie sobie dają radę w życiu. Nikt z nich nie myśli o kwestiach innych niż pracach, bo oni walczą. Wzięli kredyty, pozakładali rodziny i skupiają się na swojej pracy. Mam wiele przykładów, gdzie młodzi ludzie osiągnęli sukcesy. Dobrze oceniam te pokolenia – komentował Grzegorz Pellowski.
ua