Decyzją Rady Polityki Pieniężnej stopy procentowe znów poszły w górę. Tymczasem pracodawcy stają się coraz bardziej asertywni w negocjacjach płacowych, choć szczyt dynamiki rosnących płac jeszcze jest przed nami. Te kwestie Iwona Wysocka poruszyła ze swoimi gośćmi, którymi byli Joanna Staniszewska, prezes Youll.pl, i Artur Kiełbasiński, redaktor naczelny „Dziennika Bałtyckiego”.
Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podwyżce wszystkich stóp procentowych NBP o 0,75 punktów procentowych. Skala podwyżki była mniejsza, niż oczekiwał rynek.
– Absolutnie nie przejmowałbym się tym, jaka była wczorajsza decyzja RPP. Ona nie była punktowa, to jest pewien proces, który postępuje od jesieni ubiegłego roku. Co miesiąc stopy procentowe rosną i zapowiedzi po wczorajszej decyzji są takie, że w czerwcu również powinniśmy się tego spodziewać. Mamy ostrą tendencję wzrostową. Pytanie, czy to doprowadzi do skutków w postaci ograniczenia inflacji, czy nie doprowadzi. To jest zupełnie inna historia – mówił Artur Kiełbasiński.
– Coraz droższy jest pieniądz, wymagana jest coraz wyższa zdolność kredytowa. Mamy powoli zamrażanie ruchu, pieniądz jest droższy dla banków i w przełożeniu jest droższy również dla odbiorców końcowych. Trendy idą w jasno określonym kierunku, małymi kroczkami ma być zduszona inflacja, ma to spowodować, że nadpodaż pieniądza przestanie na nas oddziaływać i pohamuje nasze apetyty – tłumaczyła Joanna Staniszewska.
Zdania ekspertów na ten temat są podzielone, jednak większość z nich zapowiada zatrzymanie się stopy procentowej w połowie roku, w okolicach 6 proc. Jakie są na to szanse? Co w tej kwestii zależy od nas, a na co nie mamy wpływu?
– Dotykamy istoty problemu. Podnoszenie stóp procentowych to jest kwestia jednej ze sfer polityki gospodarczej. Jednego dnia coś drożeje, jednego coś tanieje, jest ten element niepewności. Mamy bezprecedensową inflację na całym świecie. Nie ma szansy, żebyśmy przez politykę Banku Centralnego czy Rady Polityki Pieniężnej ją ograniczyli. Mamy ogromną inflację w Stanach Zjednoczonych, mamy bardzo dziwną sytuację w strefie euro, gdzie w niektórych państwach jest inflacja na poziomie podobnym jak u nas, a są państwa, w których nie ma jej wcale. Scenariusze są tak nieprzewidywalne, że sama Rada Polityki Pieniężnej nie przyczyni się do tego, że inflacja spadnie – zaznaczył Kiełbasiński.
– Inflacja ma pewną bezwładność. Ma na nią wpływ przeszłość, pompowanie pieniędzy covidowych, ma na nią wpływ wojna na Ukrainie. Działania Rady Polityki Pieniężnej to jeden, niewielki element, który nie przeważy całości. To co można zrobić, to przeanalizowanie trendów i zastanowienie się, jakie warianty można wprowadzić, żeby inflacja się powoli zatrzymała i nie była odczuwalna dla gospodarstw. Bardzo bolesne jest do dla osób, które wzięły kredyt i są w tej sytuacji bez pomocy – stwierdziła Staniszewska.
aKa