Stopa bezrobocia w maju wyniosła 5,1 proc., czyli o jeden punkt procentowy mniej niż w analogicznym okresie rok temu. To dobre informacje dla pracowników. Z czego wynika ten trend? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności”, oraz Ewą Podgórską-Rakiel, doradcą zarządu Pracodawców Pomorza.
– W Polsce GUS liczy bezrobocie inną metodą niż Eurostat. Jeśli zestawimy te dane, to tak naprawdę bezrobocia w Polsce nie ma. Przerabiamy dzisiaj coś, czego jeszcze nie przerabiała ekonomia. To nie tylko kwestia wojny i okresu po pandemii, ale też globalnych zjawisk. Nie zazdroszczę ekonomistom, bo przewidywanie czegokolwiek w tej sytuacji jest jak wróżenie z fusów. Dzieje się coś dziwnego. Wbrew oczekiwaniom, solidnie rośnie produkcja przemysłowa, bez żadnych widocznych inwestycji. Ciągle brakuje pracowników, a mimo to rośnie produkcja i PKB. Polska na kryzysie pandemicznym i wojnie, obiektywnie rzecz biorąc, zyskuje. Sytuacja jest dużo lepsza niż można się było spodziewać – mówił Marek Lewandowski.
– Pracodawcy potrzebują cały czas rąk do pracy. Rekrutacyjny boom jest jeszcze przed nami. Pracodawcy są w stanie więcej płacić za ręce do pracy, bo potrzebujemy siły roboczej. Najwięcej ofert jest w IT i produkcji przemysłowej, rozwija się też prężnie turystyka. Pomimo wojny na Ukrainie prognozy są optymistyczne, cały czas się rozwijamy. Rosnąca inflacja i podwyżki stóp procentowych mogą powodować, że pracodawcy będą zastanawiali się nad nowymi kredytami i inwestycjami. Na razie ciągle jest rynek pracownika. Pracodawcy szkolą i więcej płacą. Jak będzie dalej? Zobaczymy. Trudno w tej sytuacji prognozować – podkreślała Ewa Podgórska-Rakiel.
ua