Transport morski pracuje nad zmniejszeniem emisyjności. „Armatorzy wykorzystują sytuację”

Jednostki morskie odpowiadają za emisję około 2,5 proc. emisji gazów cieplarnianych. Na ile wojna oraz pandemia spowolnią zmiany, związane z pracami nad niskoemisyjnymi napędami dla jednostek morskich? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z prof. Markiem Grzybowskim, prezesem Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego, oraz Piotrem Stareńczakiem, dziennikarzem Portalu Morskiego.

– Procesy innowacji w transporcie nie będą zwalniać. Modernizacja oraz działalność na rzecz ochrony środowiska to aspekt konkurencyjności. Firmy, które nie będą miały ekologicznych rozwiązań, będą wypierane. To dotyczy zarówno statków, jak i portów. Może dojść do sytuacji, w której gestorzy będą kierować swoje ładunki na stacje, które emitują mniej szkodliwych substancji. Transport ekologiczny wymaga inwestycji, podobnie jak przyjęcie rozwiązań przyjaznych dla środowiska. Łańcuchy dostaw między kontynentami się rozwijają, rośnie podaż ładunków. Zakładamy, że zarówno porty, jak i operatorów terminali czy statków, stać na innowacje – mówił Marek Grzybowski.

– Armatorzy płaczą i płacą za innowacje, które są zmuszeni wprowadzać. Niestety, o ile ograniczenie emisji jest konieczne, to sposób, w jaki narzuca się to branżom, to sprawa polityczna. Często jest to przeprowadzane w sposób nierozsądny, wylewa się dziecko z kąpielą. Niektórzy armatorzy wykorzystują sytuację do walki konkurencyjnej. Mamy do czynienia z sytuacją nie fair. Jest do tego dorabiana ideologia. Mamy jednak do czynienia z czymś innym niż normalną konkurencją o ładunki. Wchodzą czynniki spoza głównego nurtu działalności. Podobnie jest z bogatszymi państwami. Realizuje się protekcjonizm, pod pozorem rozwiązań wprowadzanych na rzecz ograniczenia emisji  – komentował Piotr Stareńczak.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj