W ostatnim czasie dużo dzieje się na rynku walutowym. Od wtorku tanieje złoty Polski. Kiedy to osłabienie odczuwać zaczniemy w naszych portfelach? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Piotrem Frankowskim, redaktorem naczelnym portalu „Namiary na Morze i Handel” i Mateuszem Kowalewskim, redaktorem naczelnym portalu gospodarkamorska.pl.
– Trudno przewidywać gwałtowne spadki cen. Jesteśmy na trendzie wzrostowym. Wahnięcia cen walut są bardzo duże i dość nieprzewidywalne. Na ostateczne ceny produktów nie wpływają tylko ceny walut, ale też stawki frachtowe. Wynikają one między innymi z cen ropy i podwyżek w transporcie. Na razie, oprócz zapowiedzi i nacisków, by zapanować nad lawinowym wzrostem cen, nie widzę żadnych faktów. Są oczywiście sygnały na rynku, jeśli chodzi o stawki frachtowe, które trochę spadły. Jednocześnie na rynku statków panuje drożyzna. Można ewentualnie mówić o dobrych sygnałach. W ostatnim czasie widać spadki cen stali, co może mieć wpływ na obniżenie kosztów budowy statków – mówił Mateusz Kowalewski.
– Jeszcze przez kilka miesięcy będziemy musieli żyć w sytuacji niepewności. Rosną ceny ropy i gazu, następnie rosną też ceny walut. To wiąże się z ruchem na linii dolar-euro. Nagle gwałtownie zaczynają spadać ceny ropy. Każdy dzień przynosi nowe sytuacje, które diametralnie zmieniają podejście. Potrwa to do momentu, gdy sytuacja polityczna i gospodarcza się unormuje. O ile w ogóle się unormuje. Jeśli kwestie z walutami i ropą nie zmienią się diametralnie, to firmy analityczne szacują, że spadek cen frachtu nastąpi najwcześniej w 2023 roku. To może przełożyć się na zmianę cen produktów – komentował Piotr Frankowski.
ua