W ciągu ośmiu miesięcy do terminalu w Świnoujściu sprowadzono więcej skroplonego gazu ziemnego niż przez cały ubiegły rok. W poniedziałek do gazoportu dotarła 36. dostawa. Czy możemy czuć się bezpiecznie? Czy w transporcie gazu mogą przeszkodzić wąskie gardła? O tym Iwona Wysocka rozmawiała z Mateuszem Kowalewskim, redaktorem naczelnym portalu gospodarkamorska.pl i Piotrem Stareńczakiem, dziennikarz „Portalu Morskiego”.
– To nie zależy wyłącznie od LNG sprowadzonego drogą morską i naszego terminalu LNG w Świnoujściu. Przydałaby się prawdopodobnie zwiększona przepustowość, ale ona na pewno nie będzie gotowa do najbliższego sezonu grzewczego. W terminalu są jednak jeszcze rezerwy, można zacieśniać częstotliwość dostaw. Widać, że to się dzieje. Będziemy mieli z tym do czynienia jeszcze przez jakiś czas. Kontrakty są ułożone tak, że począwszy od przełomu ubiegłego i obecnego roku rosną zakupy gazu ze strony PGNiG. Przez dwa lata mamy stopniowy wzrost dostaw. Nie wszystkie będą trafiały do Polski. Kontrakty, które się zaczynają od 2023 roku, to kontrakty przy których importer odpowiada za transport i podstawia własne statki. W związku z tym będzie mógł handlować tym gazem i dostarczać go nie tylko do Polski. Tak czy inaczej dostawy będą mogły wyraźnie rosnąć od początku roku do końca 2024 – mówił Piotr Stareńczak.
– Terminal LNG w Świnoujściu, mimo swojego dynamicznego rozwoju i olbrzymiego wpływu na niezależność dywersyfikacji dostaw gazu, nigdy nie zaspokoi potrzeb polskich w 100 proc. Można liczyć, że w najbliższych latach będzie w stanie zbliżyć się do 50 procent zaspokojenia tych dostaw. Polska potrzebuje 20 miliardów litrów gazu rocznie. Z liczb jasno wynika, że największe zagrożenie wisi nad Baltic Pipe. Z innych źródeł nie jesteśmy w stanie więcej pozyskać. Problem może pojawić się już w tym roku. Baltic Pipe był projektowany, gdy kraje Zachodu czerpały gaz z Rosji. Zasoby, które były na Morzu Północnym, w zdecydowanie większym stopniu mogły być przeznaczone dla Polski. W tej chwili mamy olbrzymi deficyt gazu w całej Europie. Ręce całej Europy są zwrócone w kierunku Morza Północnego i jego zasobów – zaznaczył Mateusz Kowalewski.
ua