W ostatnich dniach dużo dzieje się w kwestii okrętów na użytek Marynarki Wojennej. Ogłoszono współpracę z Saabem, przetarg na kompleks produkcyjny na potrzeby budowy Miecznika oraz oddano do służby Albatros. Na temat tych wydarzeń Iwona Wysocka rozmawiała z Jerzym Czuczmanem, prezesm Polskiego Forum Technologii Morskich, oraz Arturem Kiełbasińskim, redaktorem naczelnym „Dziennika Bałtyckiego”.
– Inwestycje we fregaty rakietowe będą bardzo potrzebne. Jest zapowiedź Biura Bezpieczeństwa Narodowego przeformatowania polityki związanej z rolą Marynarki Wojennej. Proszę zobaczyć na to, co się dzieje na Morzu Czarnym. Zablokowane są transporty żywności, konieczne są negocjacje z Rosją. To zawsze trudny i ryzykowny element polityki. My nie moglibyśmy pozwolić sobie na to, żeby nasze porty były niedostępne. Tu nie chodzi tylko o gorącą wojnę w postaci strzelania do siebie przez okręty wojenne, ale też o to, by uniemożliwić zaminowanie i dywersję. To, co się teraz dzieje, to wielka zmiana filozofii myślenia o morzu i bezpieczeństwie morskim. Jestem z tego zadowolony, wręcz zachwycony – podkreślał Kiełbasiński.
– Wreszcie doczekaliśmy momentu, kiedy biznes morski zaczyna się „kręcić”. Decyzje odnośnie trałowców zostały, na szczęście, podjęte jeszcze przed wybuchem wojny. To ma olbrzymie znaczenie, pokazujące ukierunkowanie i nastawienie się na marynarkę wojenną. Dzisiaj jest oczywistym, że będą pieniądze na obronę, marynarkę i wojsko, ale to jest drugi etap. Istotne, że decyzje były jeszcze wcześniej. Teraz zbieramy owoce. W tej chwili widać wyraźnie, że wojna doprowadziła do nowego układu. Polska zaczyna wracać do korzeni angloamerykańskich. Tam, gdzie jest duża odpowiedzialność, pragmatyzm i zainteresowanie biznesem. Mniej jest polityki poprawnościowej, a więcej realnego biznesu. Już wiele firm działa na rynku brytyjskim. Myślę, że ten element zacznie się rozwijać – ocenił Czuczman.
ua