Główny Urząd Statystyczny na podstawie najnowszych danych mówi, iż przebita została psychologiczna granica zarobków, natomiast produkcja przemysłowa przeżywa regres. O tym, jak rzeczywiście można interpretować najnowsze dane, Iwona Wysocka rozmawiała z gośćmi audycji “Ludzie i Pieniądze” – Grzegorzem Pellowskim, trójmiejskim piekarzem i mistrzem cukiernictwa, oraz Markiem Trojanowiczem, prezesem BrainScan.ai.
Z opublikowanych wczoraj przez GUS danych wynika, iż w lutym przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 7065,56 zł. To wzrost o 13.6 proc., porównując rok do roku i o 2.6 proc. – miesiąc do miesiąca. W tym samym czasie i w tym samym sektorze zatrudnienie wzrosło o 0.8 proc., choć w porównaniu do zeszłego miesiąca spadło o 0.1 proc.
Iwona Wysocka zapytała gości, czy ich zdaniem można mówić o pęknięciu jakiejś psychologicznej granicy związanej z zarobkami? – Należałoby się cieszyć, że Polacy zarabiają coraz więcej. To znaczy, że na więcej ich stać, że będą coraz więcej wydawać i powinno się nam wszystkim lepiej żyć – mówił Pellowski. – Jednak według mojej oceny pod uwagę były brane głównie te grupy, które faktycznie dużo zarabiają. Na przykład branża górnicza, w której zarabia się po 10 czy 12 tysięcy złotych i to nie odzwierciedla w pełni zarobków, jakie są w Polsce. Patrząc na tych pracowników, którzy pracują poza grupą górniczą, to te zarobki są o wiele niższe. Jeśli brać pod uwagę zarobki pracowników, którzy pracują w grupie małych i średnich przedsiębiorstw – do 50 pracowników, to sytuacja wygląda dużo gorzej – dodawał.
– Także moja ocena jest taka, że dużo się jeszcze zmieni. Nastąpi druga podwyżka płacy minimalnej, a także będzie trwała dalsza walka o pracownika – bo pracodawcy wiedzą najlepiej, że o ludzi do pracy o wysokich kwalifikacjach i o dobrych fachowców, trzeba aktualnie walczyć – to ta część pracowników będzie zarabiała coraz lepiej. Nawet w naszej branży – piekarniczej, to widać. Piekarzy nie ma i powiem więcej – nie będzie. W tym roku szkolnym w naszej rzemieślniczej szkole chyba tylko jeden piekarz zgłosił się jako chętny do nauki w tym zawodzie. Więc to jest dramat. To wszystko będzie się jeszcze bardzo zmieniało na korzyść pracowników. Jeśli ktoś ma w ręku dobry zawód, obojętnie jaki, to zarobi naprawdę niezłe pieniądze i z tego trzeba się cieszyć – tłumaczył Grzegorz Pellowski.
Marek Trojanowicz nie interpretował danych GUS tak pozytywnie, jak sam urząd. – Zacząłbym od tego, że de facto to żadna podwyżka, ponieważ my straciliśmy i to dużo. Inflacja jest na poziomie około 20 proc. – zależy, co włożymy do tego tzw. “koszyka inflacyjnego”. Poza tym, nawet jeśli przyjąć, że średnie zarobki to jest trochę ponad 7 tysięcy brutto, to netto to jest około 4,3 tys. złotych. Bo pamiętajmy, że brutto to jest wynagrodzenie obarczone wszelkimi podatkami. Więc jakbyśmy przeliczyli (średnie wynagrodzenie – przyp. red.) po aktualnym kursie, to jest niecałe 900 euro miesięcznie. Tak że my zubożeliśmy i ubożejemy od ostatnich trzech lat. I nie widzę tu jakichś specjalnych oznak na poprawę – tłumaczył Trojanowicz. – Jeśli chodzi o przyszłość Europy, a w tym Polski, wszystko wydaje się być teraz uzależnione od sprawy rozstrzygnięcia wojny między Rosją a Ukrainą – to po pierwsze – dodawał.
– Po drugie, patrząc z perspektywy Chin i USA, to mam wrażenie, że my robimy wszystko w Europie, żeby nie być konkurencyjnymi. Jak popatrzymy na przemysły, które są w tej chwili konkurencyjne, to tak: sztuczna inteligencja to wiodąca pozycja Azji i Stanów Zjednoczonych, przemysł lotniczy, kosmiczny, podbój planet – znów Stany Zjednoczone. My nie jesteśmy w stanie żadnego statku kosmicznego w Europie skonstruować. Do tego elektronika. I tak w zasadzie można by wymieniać wszystkie branże po kolei – wskazał Trojanowicz. – Przez sto lat doprowadziliśmy do tego, że mamy kompletny socjal w Europie, nikomu nic za bardzo nie chce się robić, wszyscy mają niesamowite żądania, natomiast konkurencyjność z dziesięciolecia na dziesięciolecie jest coraz słabsza – tłumaczył.
Posłuchaj całej audycji:
Iwona Wysocka/ol