Frekwencja dopisała. Gdańszczanie tłumnie odwiedzili Wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego w czasie Nocy Biologów. Były warsztaty, wykłady, eksperymenty. Na jednym ze stolików studenci wystawili ziarna i zasuszone kłosy zbóż. Zabawa była dość prosta, należało dopasować ziarna i kłosy do odpowiednich nazw. Żyto, jęczmień, pszenica, owies… wszystko co znamy z naszego codziennego menu. Jednak dzieci i ich rodzice mieli z zadaniem ogromne problemy. Studenci musieli lekko naprowadzać na poprawne odpowiedzi. – Nie zdawałam sobie sprawy jak daleko odeszliśmy od tego co stanowi naturę rzeczy – mówi cokolwiek zawstydzona matka. Na wakacje jeździmy do Grecji nie na wieś, ogródka nie mamy. Skąd ja sama mam wiedzieć co jest co?
– Nic dziwnego – dodaje druga – mój syn przy stoliku z warzywami i owocami potrafił nazwać połowę eksponatów. W końcu skąd dziecko ma wiedzieć jak wygląda kalarepa, gdy dostaje ją do jedzenia pokrojoną w kostkę na talerzu.
Z jednej strony zawstydzenie, z drugiej zrozumienie dla mieszkańców miasta żyjących w sztucznym środowisku. Do tej pory jak anegdotę traktowano opowieści o dzieciach, które myślą że mleko pochodzi z hipermarketu, a nie od krowy. Tego rodzaju przypadków jest wydaje się coraz więcej. Rozpoznajemy bez problemów marki samochodów, a z trudnościami udaje nam się rozpoznawać gatunki drzew. Czy nazywamy to co dla nas wartościowe i bliskie, a nie nazwane to lekceważone i obojętne? Czy bezimienne drzewa i cała dzika przyroda rzeczywiście stają się coraz dalsze w naszej hierarchii wartości?
Posłuchaj rozmów nagranych podczas NOCY BIOLOGÓW