Ślusarz ze Smętowa zadziwił słuchaczy Radia Gdańsk stwierdzeniem, że pali w piecu raz w tygodniu i ma ciepło. Dodatkowo nieprawdopodobnie brzmi fakt, że na ogrzanie domku jednorodzinnego zużywa tylko 2 tony węglowego groszku na sezon. Pan Kazimierz Piecuch nie jest jednak zwykłym ślusarzem, jest wynalazcą i racjonalizatorem. Na ścianie jego mieszkania zobaczyć można kilkadziesiąt patentów i dyplomów zdobytych na targach. Jego specjalność to maszyny rolnicze.
Obecnie produkuje w swoim zakładzie bardzo wydajne dmuchawy do zboża. Nie trzeba dodawać, że są przez niego wymyślone. Nas jednak najbardziej interesuje niewiarygodna instalacja cieplna.
Pan Kazimierz Piecuch pokazał swoją kotłownię i przedstawił na schemacie jak to działa.
Tajemnicą palenia zaledwie raz na tydzień jest dziesięciotonowy zbiornik na wodę, którą należy ogrzać raz na jakiś czas i poprzez wymiennika ciepła woda długo zasila swoją energią instalację w domu. Ale to nie wszystko. Pan Kazimierz jest również konstruktorem niezwykle wydajnego pieca. To jego duma. Zaprojektowany tak żeby wszystko się w nim spaliło do końca, a w spalinach nie było sadzy i pyłów.
Piec zaopatrzony jest w specjalny „cyklon” w którym dopalają się wirujące spaliny rozgrzane do 1000 stopni. Długa i skomplikowana droga spalin od paleniska do wylotu z pieca sprawia, że ciepło zostaje wychwycone w maksymalnym stopniu.
Piec został opatentowany jako przydomowa spalarnia odpadów. Wg konstruktora spełnia wszystkie normy, bo spalanie odbywa się w nim w temperaturze 1000 stopni. Co prawda we współczesnym świecie spalarnie śmieci budzą kontrowersje, co dopiero mówić o takich instalacjach w pobliżu zabudowań. Pan Kazimierz jest jednak zdania, że lepsze dla środowiska byłoby ich spalenie na miejscu niż wywożenie na duże odległości co jego zdaniem jest ogromnym obciążeniem dla środowiska.
Posłuchaj rozmowy z Kazimierzem Piecuchem
Klikając tu można znaleźć stronę internetową zakładu Kazimierza Piecucha w Smętowie.