Warto pojechać do Kenii żeby zobaczyć nietoperza wielkości kota o głowie podobnej do końskiej – mówi chiropterolog z Uniwersytetu Gdańskiego doktor Mateusz Ciechanowski. Po to zostaje się biologiem środowiskowym, żeby niezależnie od całej poważnej nauki związanej z prowadzeniem badań oraz zdobywaniem danych potrzebnych do zrozumienia procesów zachodzących w przyrodzie, przeżywać przygodę.
Złapanie tak dziwacznych stworzeń jak młotogłów wielkogłowy (na zdjęciu powyżej otwierającym post) jest nie lada przeżyciem. To duży owocożerny nietoperz, żyjący w środkowej części kontynentu, tam gdzie wyprawę zorganizowało Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”. Badacze z Uniwersytetu Gdańskiego tworzyli trzon polskiej ekipy. Celem ekspedycji była pomoc afrykańskim przyrodnikom w skutecznej ochronie nietoperzy. Polscy naukowcy nie tylko prowadzili badania, ale przede wszystkim zawieźli specjalistyczny sprzęt dla Kenijczyków.
Mateusz Ciechanowski opowiada w audycji o fascynującym świecie nietoperzy afrykańskich, które są ogromami w porównaniu do swoich polskich pobratymców i prowadzą odmienny tryb życia. Największe nietoperze, takie jak zjawa płowa (na zdjęciu powyżej) nie posługują się echolokacją. Dzięki bardzo dobremu wzrokowi żerują w nocy, a dzień przesypiają uwieszone na drzewach. – Naprawdę robią wrażenie, kiście nietoperzy zwisające w sadach owocowych. Zdecydowanie nie trzeba się ich obawiać bo są owocożerne. Jeśli już mieć jakieś obawy to poważnie trzeba się martwić o przyszłość nietoperzy. Pstępująca degradacja przyrody i ubywanie naturalnych terenów powoduje, że zwierzęta w Kenii są coraz bardziej zagrożone.
Posłuchaj audycji:
Piknik polskiej wyprawy czyli śniadanie na trawie w Kenii. Fot. Martyna Jankowska-Jarek