Historia chorego bielika, znalezionego w okolicach Lipusza, znalazła swój finał. Ptaka wyleczono w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt OSTOJA i wypuszczono na wolność. To już słynny bielik. Popularność zawdzięcza temu, że zjadł kota i przez to zachorował. Halina, tak nazwali ptaka pracownicy Ośrodka, miała dużo szczęścia.
Ta historia dla wielu osób może być opowieścią jak z horroru. Wycieńczonego bielika znaleziono przy padlinie kota. Na zgłoszenie zareagowali najpierw leśnicy. Straż Leśna z Nadleśnictwa Lipusz przewiozła ptaka do Ośrodka Leczenia Ptaków Drapieżnych w Sobieńczycach. Następnie zwierzę trafiło na konsultacje do Lecznicy Weterynaryjnej przy Stryjskiej w Gdyni. W końcu znalazło się w Ostoi. Ptak miał dużo szczęścia, zajmowało się nim kilku weterynarzy.
Halina – tak nazwali bielika pracownicy Ostoi. Ptak okazał się samicą.
TAJEMNICZA SPRAWA
Od początku przypuszczano, że bielik jest zatruty. Na szczęście kroplówki, witaminy oraz środki wzmacniające pomogły. Po ponad miesięcznej hospitalizacji bielik w pełni sił mógł powrócić na wolność. Wynik analizy krwi na obecność trucizny był dość zaskakujący. Znaleziono Morbital – środek do śmiertelnego usypiania zwierząt, wykorzystywany w weterynarii. Cała sprawa jest dość tajemnicza. Ktoś uśpił i wyrzucił kota po zabiegu? Czy był to lekarz? Może ktoś otruł zwierzę specjalnie? Jedno jest pewne, bielik jedząc kota cudem uniknął śmierci.
Halina po wyjściu z klatki transportowej nie spieszyła się do odlotu. Pospacerowała po łące, pokontemplowała jezioro i odfrunęła. Bielika wypuszczono nad Jeziorem Kamiennym.
KONSEKWENCJE DROGI „NA SKRÓTY”
– Dzika przyroda nie rozdziela zwierząt na jadalne i niejadalne ze względów ideologicznych – mówił RG ornitolog, Leszek Damps. – Zatrucie to częsta przyczyna chorób ptaków drapieżnych – powiedział, dodając na usprawiedliwienie ptaka, że wszystkie zwierzęta chętniej wybierają jako pokarm padlinę, zamiast ryzykownego polowania.
Pamiątkowe zdjęcie pracowników i wolontariuszy Ostoi przy Diabelskim Kamieniu po wypuszczeniu Haliny.