Po wysłuchaniu audycji sprzed tygodnia o Panu Bogdanie, który wyleczył kruka i kilka innych dzikich zwierząt, zadzwoniła do nas Aleksandra Mach, kierująca Pomorskim Ośrodkiem Rehabilitacji Dzikich Zwierząt OSTOJA. – Bardzo mi się podobało poświęcenie z jakim Pan Bogdan ratował łabędzie, dzika, żurawia i inne zwierzęta, to na pewno osoba która robiła to fachowo, ale warto opowiedzieć o tym, że amatorom nie zawsze wychodzi taka opieka.
Bardzo często ludzie, kierując się dobrym sercem, przygarniają chore zwierzę. My mamy tego rodzaju doświadczenia, że po jakimś czasie taki zwierzak trafia w końcu do nas, bo więcej było w tym geście dobrej woli niż umiejętności. Znamy przypadki, że ktoś karmi pisklaki twarogiem, a przecież małe ptaki powinny dostawać owady. Czasami taka amatorska opieka kończy się tragicznie, bo nie potrafiący sobie poradzić z leczeniem „miłośnik przyrody” oddaje do na wycieńczone zwierzę i bywa, że na pomoc jest za późno. Warto zaapelować – pomagajmy zwierzętom, ale róbmy to umiejętnie, bo same dobre chęci nie wystarczą. To potrzebna jest fachowa wiedza.
Fot.Ostoja
Te szpaki trafiły do Ostoi, bo pracownicy ocieplający budynek zrzucili gniazdo.