Przez ostatni miesiąc Samuel Sosnowski uczestniczył w swojej drugiej ekspedycji do RPA. Celem wyjazdu, który odbył wraz z Magdą Remisiewicz oraz Agatą Pinszke, było obrączkowanie ptaków, w tym głównie gąsiorka i innych europejskich migrantów.
Gąsiorki to ptaki lecące na zimę aż na kraniec Afryki. Można powiedzieć, że za nimi polecieli naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego. Wszystko po to, żeby lepiej poznać zwyczaje migracyjne ptaków znanych z polskich łąk.
Miodowód to ptak, o którym usłyszycie w rozmowie z ornitologiem. O miodowodach można też przeczytać na profilu facebookowym Samuela Sosnowskiego. – „Miodowody to jedne z moich ulubionych ptaków, które można spotkać w Afryce. Ich morfologia i zachowania są fascynujące! Zacznijmy od nazwy. Miodowód, czyli prościej mówiąc wodzący do miodu. Ich głównym pożywieniem jest wosk oraz larwy pszczół. Miód jest zupełnie nieatrakcyjny, ale żeby się dostać do upragnionego pokarmu potrzebują drobnej pomocy. Kiedy już namierzą gniazdo pszczół, latają nad głową rateli lub ludzi i wskazują odpowiednią drogę. Gniazdo zostaje rozbite, miód zabrany, a miodowody mogą zabrać się za swoją część łupu. W środkowej Afryce zbadano nawet, że wioskowi „bartnicy” wchodzą w relacje z miodowodami przywołując je charakterystycznym gwizdem. Co ciekawe, w każdym regionie reagują na inny rodzaj dźwięku. Kiedy w XIX wieku na Czarny Ląd przybywali pierwsi misjonarze, skarżyli się w listach, że jakieś ptaki wlatują do kościołów i wyjadają im świece. Przejdźmy do morfologii. By uniknąć niepożądanych elementów w nozdrzach, potrafią je zamykać dzięki ich dwuklapowej konstrukcji. Ich nogi są zbudowane tak jak u dzięciołów – mają dwa palce skierowane do przodu i dwa do tyłu. Dzięki temu mogą chodzić głową w dół i są bardziej obrotne przy plądrowaniu gniazd. Nie wychowują młodych. Podobnie jak kukułka, podrzucają jaja innym ptakom. Jednak z tą różnicą, że podrzucony młody nie wypycha młodych gospodarza, lecz zabija je specjalnym hakiem, który znajduje się po obu stronach dzioba. Tak więc ten młody, niepozorny ptaszek ma już na koncie kilka „morderstw”.
W rozmowie z Samuelem nie zmieścił się niezwykle ciekawy wątek wyprawy jakim było obserwowanie pingwinów przylądkowych. Ornitolog zamieścił na swoim profilu facebookowym sporo fotografii i następujący opis: „Samo miejsce, w którym je obserwowaliśmy, było po prostu nieziemskie. Pingwiny chodzą wokół Ciebie i zupełnie nic sobie z tego nie robią. No dobra, czasami szczypną w łydkę 🙂 Można oglądać je zarówno na plaży, jak i w wodzie. Niestety, ich populacja odnotowuje duży spadek. Z roku na rok jest ich coraz mniej. Głównie giną w sieciach rybackich oraz przez dużą liczbę drapieżników, takich jak karakale, mangusty czy mewy południowe (pisklęta i jaja). W dalekiej przeszłości, kiedy do RPA trafili Duńczycy, jaja pingwinów przylądkowych były olbrzymim rarytasem w Europie. Do ich zbierania byli wykorzystywani buszmeni i hotentoci. Pingwin przylądkowy to jedyny lęgowy gatunek pingwina na czarnym lądzie. Czasem zdarzają się również inne gatunki, które dopływają tu z bieguna południowego, tj. pingwin królewski. Można je spotkać na wybrzeżu i wysepkach RPA, Namibii oraz południowego Mozambiku. Gnieżdżą się w dołkach lub norach. Samica składa zwykle 1-2 jaj. ”
KLIKNIJ >>>TU ZNAJDZIESZ PROFIL FB SAMUELA SOSNOWSKIEGO