Chociaż koty nie znoszą jazdy samochodem, czasem musimy pojechać gdzieś z pupilem. Co zrobić, żeby nie dokładać mu dodatkowego stresu? W audycji „Psie Porady w Radiu Gdańsk” Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka, radziła w rozmowie z Magdą Szpiner, jak umilić ulubieńcowi drogę na, na przykład, konieczną wizytę u weterynarza.
Agnieszka Kępka radziła, żeby, kiedy tylko się da, nie zmuszać kota do podróżowania. – Jeśli nie musimy, nie zabieramy nigdzie kota. Będzie mu o wiele lepiej, jeśli zostanie sobie w domu z jedzeniem i piciem. Jeżeli wyjeżdżamy na dłużej, proszę pamiętać, że wystarczy, jeśli raz na dobę ktoś przyjdzie, pobawi się, wymieni wodę, wyczyści kuwetkę, nałoży jedzonko. Ale jak musimy jechać do lekarza, należy pamiętać, że jeżeli będziemy robić badania krwi, to wyniki będą przekłamane, bo stres wiele zmienia u kota. Lekarz nie zawsze o tym mówi, ale trzeba upomnieć się o fruktozaminę, dlatego że stres nie wpływa na wynik pomiaru poziomu cukru. To dodatkowe badanie kosztuje grosze – radziła.
Jeśli już jednak musimy wyjechać z kotem, powinniśmy zawsze przewozić go w kontenerze. – Gdzie byśmy nie brali kota, zawsze powinien być w jakimś kontenerku do przewożenia. Może nam uciec w momencie, kiedy się zatrzymamy lub biegać jak szalony po samochodzie, co jest bardzo niebezpieczne. Zawsze narzucamy na niego coś, co zasłania kotu widok na poruszający się świat za oknem. Nie może być to koc ani gruby ręcznik, niezależnie od pogody, bo hamuje dopływ powietrza. Nada się jakaś batystowa chustka albo apaszka, jakaś lniana ściereczka, coś lekkiego. Przez wiklinę kosza też widać, że świat za oknem porusza się, zmienia, a koty wpadają w panikę: jedne miauczą, załatwiają się pod siebie, drą się wniebogłosy, inne po prostu są przerażone. Czasem ktoś mówi, że ma lecznicę blisko. Dla kota to i tak bardzo stresująca trasa – podkreślała behawiorystka.
– Jeżeli już gdziekolwiek kota zabieramy, proszę pamiętać, że dobrze jest mieć szelki dla kotów i na nowym terenie trzymać kota na długiej lince, bo nie dość, że jest bardzo skłonny do stresu, to jeszcze wychodzi z niego kocia ciekawość, a ze zwiedzania nie zawsze może wrócić – przestrzegała ekspertka.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer