Gdańsk wydaje na Lechię ponad 7 milionów złotych rocznie. Gdynia na Arkę – ponad 6. Kilka dni temu prezydent Wojciech Szczurek zdecydował o wstrzymaniu wsparcia z powodu braku planu rozwoju klubu. Czy promocja przez sport lepiej sprawdza się na poziomie wyczynowym czy aktywizacji mieszkańców? Między innymi o tym rozmawiali goście Samorządowego Piątku w Radiu Gdańsk.
Gośćmi Włodzimierza Machnikowskiego byli: Paweł Brutel, były radny i wicedyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu, Marek Dudziński, radny PiS z Gdyni oraz Andrzej Kowalczys, radny PO z Gdańska.
– Nie zgadzam się z tym, żeby samorządy finansowały kluby sportowe w formie gaży sponsorskich. Dla prywatnego przedsiębiorcy kluby stanowią pewną powierzchnię reklamową. Na koszulkach czy bandach często widzimy loga różnych sponsorów. Natomiast nikt z nas nie ma wątpliwości, że Arka jest z Gdyni, Lechia z Gdańska a Legia z Warszawy. Każdy klub promuje swoje miasto. Sponsoring, które uprawiają władze, jest w mojej opinii objawem niegospodarności – mówił Marek Dudziński.
– Gdańska Lechia jest dofinansowywana przez miasto podobnie jak Arka. Te środki są przeznaczane na najem obiektów, które gdański klub wynajmuje. W Gdańsku mamy kłopot bogactwa. Jest nie tylko Lechia, ale także dużo innych klubów z tradycjami, także te potrzeby są bardzo duże. Sport wychowuje i uczy postaw fair play. Uważam, że samorządy powinny partycypować w kosztach klubów i dobrze, że tak się dzieje – mówił Andrzej Kowalczys.
– Wydaje mi się, że promocję przez sport można połączyć zarówno na poziomie wyczynowym, jak i w formie aktywizacji mieszkańców. Natomiast nie do końca zgadzam się z tokiem rozumowania radnego Dudzińskiego, ponieważ gdyby w ten sam sposób zabronić finansowania sportu spółkom Skarbu Państwa i wskazać na przykład Orlenowi nieopłacalność finansowania wyników Roberta Kubicy, to powstaje pewien dysonans. Gdynia od lat, podobnie jak Gdańsk, wspiera swój klub i go rozwija z każdym rokiem – mówił Paweł Brutel.