Miasto Gdańsk uważa, że przez konserwatora blokowana jest renowacja miasta. Chodzi o trasę rowerową na Ogarnej, prace na Szerokiej czy Długim Targu, a także o trwający spór odnośnie do wycinki drzew pod parking na Podwalu Staromiejskim, gdzie mocno protestują mieszkańcy. Konserwator z kolei zarzuca miastu, że nie odpowiada na jego pisma i próby konsultacji. Próbuje też prowadzić inwestycje na własną rękę.
Joanna Stankiewicz rozmawiała z Beatą Dunajewską, Wszystko dla Gdańska i Kazimierzem Koralewskim, Prawo i Sprawiedliwość.
– Mam wrażenie, że spór miasta z konserwatorem zabytków pogłębia się z każdym rokiem. Strona miejska chciałaby, żeby miasto było dostosowane do komfortu mieszkańców. Ja mam wrażenie, że konserwator chciałby z Głównego Miasta zrobić skansen – mówiła Beata Dunajewska. – Kwestie ingerencji w tkankę miejską to jedno, ale są też takie proste kwestie, jak wymiana okien. W Nowym Porcie ludzie mieli mieć wymienione okna dwa lata temu, ale utknęło to na konserwatorze zabytków. Umówmy się, wymiana okien to nie jest priorytet dla konserwatora. Mówi się, że pan konserwator każdy dokument chce obejrzeć dwa razy. Mam wrażenie, że tam coś nie działa – dodała.
– Urząd konserwacji zabytków to nie fabryka, nie musi na żądanie dewelopera w ciągu 30 dni wydawać decyzje, które wymagają głębokich analiz – odpowiadał Kazimierz Koralewski. – Wiele brzydkich zabudów powstało w mieście. Jest spór pomiędzy zyskiem dla dewelopera a konserwatorem.