Epidemia koronawirusa trwa, ale dzieci wracają do ławek. Czy szkoły są na to przygotowane? W audycji „Samorządowy Piątek” zastanawiały się nad tym Dorota Płotka, radna Prawa i Sprawiedliwości z Gdyni, a także pedagog pracująca w szkole, oraz Kamila Błaszczyk, radna Koalicji Obywatelskiej z Gdańska. Rozmowę prowadziła Joanna Stankiewicz.
Dorota Płotka przyznała, że nie można w pełni przewidzieć rozwoju sytuacji. – Niepokój zawsze jest i musimy być czujni. Uważam jednak, że placówki są przygotowane, tym bardziej, że wracamy, mam na myśli koniec poprzedniego roku szkolnego. Dzieci przedszkolne i z młodszych klas uczyły się stacjonarnie, można więc uznać, że szkoła działała. Część dzieci miała nauczanie hybrydowe, momentami całkowicie zdalne. Natomiast jeśli chodzi o specjalistów i pedagogów, to pracowaliśmy w szkole, bo nie wszystkie dzieci mogą mieć terapię zdalną. Mamy już doświadczenie pandemii i wiemy, że musimy być gotowi na wszystko – podkreślała.
Bezpieczeństwo niewątpliwie zwiększyłoby zaszczepienie możliwie wielu uczniów. Kamila Błaszczyk skrytykowała tempo przygotowywania akcji szczepień w szkołach. – Mówi się, że szczepienia wśród młodzieży mają być na początku roku szkolnego, ale to wszystko jest odwleczone w czasie. Najpierw uzyskamy zgodę rodziców. Zorganizuje się punkt szczepień. Upłynie okres nabierania wstępnej odporności po pierwszej dawce. To już będzie miesiąc albo dwa. Gdybyśmy zrobili to w czerwcu, to druga dawka zostałaby przyjęta w czasie wakacji i większość młodzieży wróciłaby we wrześniu do szkół zaszczepiona – twierdziła.