Gdynia podwyższa czynsze w mieszkaniach komunalnych i socjalnych. W niektórych wzrost wyniesie nawet sto procent. O sytuacji finansowej Gdyni dyskutowali w audycji „Samorządowy Piątek” Marek Dudziński, radny Prawa i Sprawiedliwości, oraz Marcin Wołek, radny Samorządności Wojciecha Szczurka, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni. Rozmowę prowadziła Joanna Stankiewicz.
Marcin Wołek przyznał, że podwyżki są duże, ale bronił ich, wskazując, że przez wiele lat stawki nie były podnoszone. – Pięć złotych za metr kwadratowy jest stawką niespotykaną na rynku, w większości miast również stawki za lokale komunalne są znacznie wyższe. Nawet po takiej podwyżce stawka będzie praktycznie trzykrotnie niższa niż stawka mieszkania na rynku. Dzisiaj zresztą sprawdziłem: oferta w Gdyni Leszczynkach, a więc nie w centrum miasta, opiewa średnio na trzydzieści złotych za metr kwadratowy czynszu. Musimy troszeczkę urealnić, ale mieszkanie komunalne wciąż będzie bardzo tanie i będzie ważnym narzędziem prowadzenia polityki mieszkaniowej, a także społecznej miasta. Trzeba pamiętać, że lokale komunalne również generują określone koszty. Rosną koszty mediów, przede wszystkim energii elektrycznej, a od niej zależą inne koszty eksploatacji i utrzymania mieszkań. Chcąc nie chcąc, musimy to przeprowadzić – mówił.
Z kolei Marek Dudziński miał inne zdanie na temat podwyżek. – Pragnę przypomnieć, że to kolejna z podwyżek, najpierw bardzo drastyczna podwyżka opłat za wywiezienie śmieci o ponad 100 proc., chyba jedna z najwyższych podwyżek w kraju, dalej opłata za strefę płatnego parkowania dla mieszkańców w dzielnicach ościennych, jak Śródmieście i Olszynki, Redłowo, Wzgórze św. Maksymiliana czy działki leśne. A teraz mamy kolejną podwyżkę czynszów komunalnych dla tych w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej. Z drugiej strony mamy świetnie prosperujące szkoły, inwestorów, którzy dostają od miasta grunty, na przykład olbrzymią działkę na Małym Kacku za złotówkę pod biznes zwany szkołą amerykańską. Dalej, na ulicy Radosnej w centrum Wielkiego Kacka mamy świetną działkę za trzydzieści złotych, również pod szkołę Montessori. Praktycznie zwolniono przez zmianę głosowania pana radnego Borskiego z wykupu swojej działki, wniósł pod sesję Rady Miasta, że jednak chciał zapłacić. Mamy taką sytuację, że ci bogaci i świetnie zarabiający nie płacą uczciwie, dostają od miasta bardzo atrakcyjne profity, a najubożsi, którym naprawdę trzeba pomóc, dostają drastyczną podwyżkę. Nie godzimy się na to – podkreślał.