Przez błąd sądu od prawie dwóch lat nie może prowadzić samochodu. Urzędnicy proponowali powtórny egzamin [SOS REPORTERZY]

(Fot. Samorząd.gov.pl)

Pani Karolina z Gdańska w sierpniu 2020 roku spowodowała kolizję w Sopocie. Policja zabrała jej prawo jazdy, a sąd po trzech miesiącach oddał jej dokument. Kobieta nadal nie może jednak prowadzić samochodu. Co więcej, Wydział Komunikacji Urzędu Miasta Gdańska chciał ją skierować na ponowny egzamin na prawo jazdy. Jak to możliwe?


– Potrąciłam rowerzystę na przejeździe rowerowym. Przyznałam się do winy, udzieliłam pierwszej pomocy, zadośćuczyniłam, wypłaciłam mu odszkodowanie za rower i wyrokiem nakazowym zostało mi zabrane prawo jazdy na osiem miesięcy oraz musiałam zapłacić 500 złotych grzywny. Od wyroku się odwołałam, a moje odwołanie zostało przyjęte. Na zasadach ogólnych po trzech miesiącach została rozstrzygnięta rozprawa, w której pani sędzina uchyliła zakaz prowadzenia pojazdów i zostawiła mi karę grzywny  – wyjaśnia pani Karolina.

DOKUMENT WRÓCIŁ DO WŁAŚCICIELKI

Prawo jazdy udało się fizycznie odebrać, ale to nie był koniec zamieszania.

– Po dwóch tygodniach usłyszałam, że jak uprawomocni się wyrok, to mogę odebrać prawo jazdy. Zadzwoniono do mnie z sądu w Sopocie, że mają mój dokument. Jeszcze nie wysłali go do Urzędu Miasta Gdańska, więc jeśli chcę to mogę je odebrać. Tak też zrobiłam, a wszystko pokwitowałam – relacjonuje pani Karolina.

Tak właśnie zaczęły się kłopoty. Nieprawidłowości wyszły przez przypadek.

– Jeździłam samochodem i nie byłam świadoma tego, że w systemie jest coś nie tak. Dopiero jak ściągnęłam aplikację mObywatel, to w niej napisane było, że moje prawo jazdy jest zatrzymane. Myślałam, że to błąd w bazie danych. Zadzwoniłam do urzędu, tam mnie odesłano do sądu w Sopocie i później byłam odbijana jak piłeczka pomiędzy miejscami. Finalnie okazało się, że nastąpił błąd administracyjny. Sąd nie wysłał orzeczenia na czas. Zrobił to dopiero na moją prośbę. Z racji tego, że od rozprawy do wysłania minął ponad rok, to urząd stwierdził, że moje prawo jazdy było zatrzymane przez ten czas i chciał mnie wysłać na egzamin – dodaje.

WĄTPLIWOŚCI URZĘDNIKÓW

Urząd zna temat sprawy pani Karoliny bardzo dobrze. Dlaczego więc nie chce wydać jej prawa jazdy?

– We wrześniu 2020 roku przez są została wydana decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy. Decyzję o zwrocie wydano w październiku 2021 roku. Okres zatrzymania przekroczył zatem dwanaście miesięcy – powiedział Grzegorz Bystry z Wydziału Komunikacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku.

Postanowienie sądu jest jednak datowane na 18 października 2021. Znajduje się tam jednak wyrok z 2 września 2020 r. On orzeka zabranie prawa jazdy. 21 listopada 2021 r. sąd uznał jednak, że obwiniona nie ma mieć zatrzymanego prawa jazdy i odstąpił od orzekania wobec niej. Czy obywatel ma cierpieć za opieszałość sądu?

– W tej chwili przez Prezydenta Miasta Gdańska została wydana decyzja o skierowaniu na egzamin. Od niej przysługuje prawo odwołania. Uważam, że w drugiej instancji, przy odwołaniu od wyroku nakazowego sytuacja dotycząca samego dokumentu prawa jazdy nie została dopilnowana – dodaje Grzegorz Bystry.

OKIEM SĘDZIEGO

Zapytaliśmy zatem sędziego Tomasza Adamskiego z Sądu Okręgowego w Gdańsku, dlaczego doszło do tak kuriozalnej sytuacji i kto popełnił błąd.

– Obwiniona nie zaskarżyła postanowienia o zatrzymaniu prawa jazdy, nie odwołała się od tego postanowienia, mimo że miała takie prawo. Nie złożyła również wniosku o uchylenie owego postanowienia. Dopiero po tym, jak dowiedziała się, że jej prawo jazdy jest wciąż zatrzymane, to wystąpiła do sądu o rozwiązanie tej sprawy i dopiero w wyniku interwencji uchylił postanowienie -wyjaśnia sędzia.

– W mojej ocenie sąd powinien z urzędu, po wydaniu wyroku, który nie obejmował zakazu prowadzenia pojazdów i po zwrocie tego dokumentu, wydać stosowne postanowienie i powiadomić organ wydający o tym, że to już nie jest w mocy. Uważam, że urząd powinien teraz oddać prawo jazdy. Sąd wysłał kolejne postanowienie, w którym wyjaśnia, że zakaz obowiązywał tylko od czasu zatrzymania na miejscu kolizji do daty uprawomocnienia orzeczenia, czyli wyroku, który nie zawiera zakazu prowadzenia pojazdów – dodaje Tomasz Adamski.

FINAŁ SPRAWY

Po interwencji Radia Gdańsk urząd zapewnia, że pani Karolina prawo jazdy odzyska. Sama zainteresowana przyznaje, że dla niej to jest „Miś” na miarę naszych czasów. My cieszymy się, że mogliśmy pomóc, lecz ubolewamy, że udało się sprawę załatwić dopiero po naszym sygnale.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:

Czekamy na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj