Problemy szpitala w Sztumie. Nowy operator planuje zamykać nierentowne oddziały [SOS REPROTERZY]

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Szpital w Sztumie ma poważne kłopoty. Spółka, która prowadzi placówkę, ma 14 milionów złotych długu i nie jest w stanie nadal nią zarządzać. Pojawił się potencjalny chętny, który chce przejąć szpital, ale to może wiązać się z likwidacją trzech oddziałów: ginekologiczno-położniczego, noworodkowego i dziecięcego. Na to nie godzą się pracownicy, pacjenci i niektórzy radni.

– Jako kobieta, jako mieszkaniec ziemi sztumskiej, jako położna wolałabym mieć stały dostęp do wszystkich procedur opieki zdrowotnej, a nie tylko niektórych. Według mojej oceny plan zamknięcia tych oddziałów pojawił się dlatego, bo są one nierentowne. Nie mamy gwarancji, że za jakiś czas nie będą zamykane kolejne oddziały – tłumaczy jedna z pracownic.

Zatem przejęcie szpitala przez powiat byłoby dobrym rozwiązaniem? Może to początek powolnego zamykania placówki? – Trudno powiedzieć. Ważne, żeby przejął to ktoś z pomysłem. W tym układzie są duże możliwości rozwoju, a nie zamykania i niszczenia – dodaje położna.

SĄSIEDNIE SZPITALE SĄ PRZEPEŁNIONE

– Wczoraj trafiłam na oddział. Było bardzo dobre przyjęcie. Jestem z Kwidzyna. U nas ginekologia jest przepełniona i długo się oczekuje. Dlatego przyjechałam tutaj. Opiekują się mną bardzo dobrze. Szpital w Sztumie ma świetną opinię. W dobie, kiedy kobiety dużo chorują na choroby cywilizacyjne, to zamknięcie oddziału jest rzeczą niepoważną. Gdzie mają trafiać pacjentki z powiatu? Nie ma nigdzie miejsc – mówi pacjentka oddziału ginekologiczno-położniczego.

„POWTÓRKA Z ROZRYWKI”

– Włodarze nas zawiedli. Najprawdopodobniej przejmie nas spółka. To źle. Mamy złe doświadczenia z poprzednich lat. Lista zarzutów jest duża. Wiemy, jak będzie. Wiemy, co się będzie działo. Nie wierzymy w inwestycje, bo spółka Szpitale Polskie nie wykonała tego, co obiecała. Mieliśmy być szpitalem wzorcowym. Jak wyszło? Widzimy. Zawirowań było mnóstwo. I czeka nas powtórka z rozrywki. To nie są inni ludzie. Wystarczy zobaczyć, kto jest akcjonariuszem. Zmieniają się tylko stołkami – wyjaśnia Krystyna Goljat z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia.

Czy to oznacza, że sytuacja jest przesądzona? – Myślę, że tak. Marszałek nas zawiódł. Nie był do końca uczciwy, bo przez rok zwlekał z decyzją, podpisane zostały listy intencyjne. Niestety, nic z tego nie wyszło. Starostwo jest podstawione pod ścianą. Mieli rok, żeby coś wymyślić. Trzeba było tylko chcieć działać. Wszystko robi się zakulisowo. Zamykanie oddziałów, to powolne zamykanie szpitala – dodaje.

BEZPIECZEŃSTWO KOBIET

– Jesteśmy przeciwni likwidacji oddziałów, bo zapewniają one bezpieczeństwo kobieton z naszego regionu. Ta likwidacja sprawi, że pomocy trzeba będzie szukać w innych szpitalach, które nie gwarantują zapewnienia opieki. Zabiegi ginekologiczne wykonywane są dopiero w Tczewie, Elblągu lub Gdańsku. W skrajnych sytuacjach może być tak, że kobieta nie zdąży z otrzymaniem pomocy – ostrzega Zbigniew Pędziwilk, radny powiatowy.

– Starosta patrzy pod pryzmatem Sztumu. Nie oszukujmy się. Są też mieszkańcy gminy Stary Dzierzgoń, którzy do tego szpitala już mają 50 kilometrów. Teraz będą mieli jeszcze dalej. Chodzi o to, żeby zapewnić im bezpieczeństwo i komfort, żeby można było z tych oddziałów korzystać. Radni będą rozmawiać z Narodowym Funduszem Zdrowia i skierują sprawę do Ministerstwa Zdrowia. Nie możemy dopuścić do tego, żeby te trzy oddziały zostały zlikwidowane. Wkrótce mogą być przecież następne. Mówię w imieniu swoim i mieszkańców, że nie pozwolimy na to, aby tak szybko je zamknąć – obiecuje Łukasz Markut, radny powiatu sztumskiego.

LOKALNY PATRIOTYZM KONTRA FUNDUSZE

Pytamy więc starostę. Czy znalezienie operatora było jedynym wyjściem? – Jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy umowę do 2024 roku z operatorem, który upada. Musimy zapłacić za jego zobowiązania, czyli znaleźć kogoś, kto wyłoży na stół 14 milionów. My ich nie mamy. Marszałek, z którym podpisaliśmy list intencyjny, nie znalazł takich środków. Przyszedł operator, który związany jest ze Szpitalami Polskimi. Było jeszcze kilku chętnych, ale nie przedstawili oferty. Musimy rozmawiać. Likwidacja żadnego oddziału nie jest przesądzona. Rozumiem pracowników i mieszkańców. To trudny moment. Pozostaje kwestia zapewnienia pracy, a przede wszystkim usług medycznych – uspokaja Leszek Sarnowski, starosta sztumski.

– Do Malborka jest 15 kilometrów, 20 kilometrów do Kwidzyna, to te usługi położniczo-ginekologiczne nie znikną. Jestem patriotą powiatowym, więc zamknięcie oddziału byłoby przykrym doświadczeniem. Prowadzimy gorące negocjacje. Klamka jeszcze nie zapadła – dodaje.

Sprawa sztumskiego szpitala ma rozstrzygnąć się w ciągu kilku tygodni. Radio Gdańsk będzie się jej przyglądać.

Posłuchaj:

Czekamy na państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj