Czy sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest pod kontrolą władz? Pomorscy politycy komentują

(fot. Radio Gdańsk/Martyna Krawcewicz)

Laureatem głównej nagrody Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych była produkcja Agnieszki Holland „Zielona granica”, która dotyczy problemu na granicy polsko-białoruskiej. Reżyserka przekazała, że sytuacja na wschodzie kraju nie uległa zmianie przy nowej władzy, a nawet pod pewnymi względami pogorszyła się. Czy nagrodzenie tego filmu może być aktem oskarżenia wobec tego, co się działo i wciąż się tam dzieje? Na to pytanie odpowiedzieli goście Agnieszki Michajłow – Jarosław Wałęsa, poseł Koalicji Obywatelskiej, Marcin Horała, poseł Prawa i Sprawiedliwości, oraz Marek Rutka, członek Rady Mediów Narodowych i współprzewodniczący Nowej Lewicy na Pomorzu.

Marek Rutka swoją wypowiedź rozpoczął od wskazania, że w minionej kadencji Sejmu był jednym z niewielu posłów, którzy udali się na dyżur poselski blisko strefy wykluczenia pomiędzy granicą polsko-białoruską. – Pojechałem tam z pomocą humanitarną na zaproszenie grupy wolontariuszy. To, co widziałem w podlaskich lasach dwa lata temu, pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Spotkałem dzieci, które w zimną noc piły wodę z kałuży i bez względu na to, w jaki sposób dostały się na teren Polski, nadal są ludźmi. Musimy o tym pamiętać. Film „Zielona granica” to akt oskarżenia wobec człowieka i jego obojętności oraz wykorzystywania cierpienia ludzi dla celów politycznych. Prezydent Andrzej Duda skrytykował ten film i przyznał, że go nie oglądał, a ja wszystkim go polecam – zaznaczył.

– Ta sytuacja to tragedia naszego społeczeństwa – podkreślił Jarosław Wałęsa. – Jest to egzamin dla nas wszystkich, jak możemy odpowiedzieć na sytuację, w której życie ludzkie jest wykorzystywane, a jednocześnie jak wywiązać się z zachowania logiki i funkcjonowania państwa. Utworzenie strefy buforowej przez nasz rząd doprowadziło do tego, że liczba incydentów na wschodniej granicy została drastycznie zmniejszona. Oficjalne służby podały, że jest ich mniej o 65 proc. W tej chwili radzimy sobie z tą sytuacją najlepiej, jak potrafimy. To, co jest konieczne, to znalezienie wspólnego języka ze wszystkimi krajami, których dotyczy ten problem. Mowa tu o państwach bałtyckich i państwach graniczących z Białorusią i Rosją – wskazał.

Marcina Horałę zdziwiło nagrodzenie „Zielonej granicy”. – Rząd i Donald Tusk wykonali zupełny zwrot o 180 stopni. Sytuacja na wschodniej granicy to nagle nie są ludzie szukający swojego miejsca na ziemi, a wojna hybrydowa przeciw Polsce sterowana przez Łukaszenkę i Putina, przed którą musimy się bronić. Środowiska elity artystycznej tego zwrotu za Donaldem Tuskiem nie wykonały. Efekt produkcji Agnieszki Holland podważa moralną pewność polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, że broniąc naszej granicy, robią dobrze. Tym samym film idealnie wpisuje się w cele propagandy Putina czy Łukaszenki. „Zieloną granicę” polscy widzowie oceniają bardzo słabo w serwisach filmowych, a rosyjscy – wręcz przeciwnie. Uważam, że mamy prawo bronić swoich granic przy założeniu, że ich skutecznie bronimy, a w następnym punkcie jest możliwie humanitarne traktowanie tych, którzy ją naruszają – wyznał.

Posłuchaj audycji:

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj