Pomagają potrzebującym od lat, często również w trudnych warunkach. „Na wsiach jest dużo gorzej – zaszufladkowanie, marginalizacja, naznaczenie”

Pomagać może każdy. Czasami jest to potrzeba, która dojrzewa w nas latami. Bywa, że wystarczy impuls popychający nas do działania. Swoimi historiami podzielili się goście audycji „Więcej serca i mniej barier”. Rozmówcami Beaty Gwoździewicz byli Przemysław Szaliński (Przemek Dzieciom), Władysław Ornowski (Pan Władek) oraz goście ze Środowiskowego Domu Pomocy w Marszewskiej Górze – kierownik Anna Kolaska, pedagog Monika Wencewicz, a także uczestnicy warsztatów.

– U mnie zaczęło się od przyjaciela z podstawówki. Potrzebował nowego wózka, pomyślałem więc, że zrobię sobie koncert. Zaprosiłem Artura Barcisia, Cezarego Żaka, Edwarda Hulewicza i Bogusława Meca. Udało się zebrać pieniądze i jak zobaczyłem, że w wieku 13 lat jakoś mi to wychodzi, to dlaczego tego nie kontynuować? Teraz, w sobotę, na czwartym charytatywnym koncercie „Przemek dzieciom”, minie od tego momentu 13 lat – wspomina Przemysław Szaliński.

– Z przyjemnością słucham o tym, że gwiazdy są chętnie. Pokazuje to, że można je jednak dojrzeć na niebie. Za to Środowiskowy Dom Pomocy w Marszewskiej Górze istnieje już 12 lat. Obecnie mamy 30 uczestników warsztatów – dodaje Władysław Ornowski.

– W mieście osoby niepełnosprawne mają mniejsze bariery architektoniczne, jest więcej ośrodków wsparcia. Na wsiach jest dużo gorzej – zaszufladkowanie, marginalizacja, naznaczenie. Dlatego ci ludzie niekiedy nie chcą wychodzić z domu – ocenia kierowniczka Środowiskowego Domu Pomocy w Marszewskiej Górze, Anna Kolaska.

– Część uczestników dociera do nas pieszo, ale mamy też swojego busa, którym dowozimy pozostałych. Dzień zaczynamy od kąpieli, bo nie wszyscy mają możliwość zrobić to w domu. Następnie przygotowujemy śniadanie, które potem wspólnie spożywamy – relacjonuje Monika Wencewicz.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj