Przed wojną Polska, mająca kłopot z dostępem do portu w Gdańsku, zbudowała go Gdyni. Gdynianie zaś, nie chcąc handryczyć się z Gdańskiem, nie tylko uruchomili magistralę węglową, ale na dodatek lotnisko w Rumi. Minęły lata, świat się zmienił i wzajemne relacje też. Wynikały z tego, że Gdańsk został stolicą województwa. I mu „się należało”. Gdy więc w latach 70. premier osobiście załatwił Gdyni budowę dwóch hoteli, w Gdańsku natychmiast podniósł się raban.
Decyzja zapadła jednak na najwyższym szczeblu. Zmieniono ją fortelem. Pierwszy hotel stanął zgodnie z założeniami w Gdyni, a drugi – po myśli Gdańska. Żeby nie podpaść – dokładnie na granicy z Sopotem.
Owszem, były też próby budowania wspólnoty gdańsko – gdyńskiej. Funkcjonowało przedsiębiorstwo komunikacyjne Gdańsk – Gdynia z symbolicznym autobusem „101”. Blisko dekadę istniały też trójmiejski wydział kultury oraz międzymiastowa firma rekreacyjno – turystyczna „Turus”.
Dziś zostały po nich wspomnienia i żelazny temat newsów, że Gdynia robi coś bez Gdańska, lub Gdańsk bez Gdyni. Lokalną sensacją jest wciąż, gdy jadą razem na jakieś targi lub chcą współdziałać na niwie naukowej. Dlatego kibicuję wysiłkom Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej na rzecz jednego uniwersalnego biletu metropolitalnego, czy wzbogacenia oferty biletów ważnych we wszystkich środkach komunikacji komunalnej.
Doktor Hubert Kołodziejski, przewodniczący MZKZG, pytany o największe trudności, wymienił nierozstrzygnięte terminy realizacji kolejnych etapów integracji oraz bariery finansowe i prawne.
Nie wszystko jest winą miejscowych partykularyzmów. Samorządowcy mają nadzieję na moc sprawczą ustawy metropolitalnej. Najgłośniej i najbardziej uparcie upomina się o nią Górnośląski Związek Metropolitalny, organizacja przy której spory między ojcami Metropolitalnego Forum NORDA i Gdańskiego Obszarem Metropolitalnego, to po prostu „małe miki”.
Stać nas przecież na przedsięwzięcie na miarę rozwiązań stosowanych w Paryżu. W takiej bowiem skali należy traktować wybrzeżowe joint venture, któremu na imię Zintegrowany System Zarządzania Ruchem TRISTAR.
Zastosowanie technologii z dziedziny Inteligentnych Systemów Transportowych (ITS) umożliwi w połowie 2014 r. automatyczne sterować ruchem drogowym w całym Trójmieście. Przedsięwzięcie realizowane jest na podstawie trójstronnego porozumienia współfinansowanego przez Gdynię (11 mln. zł), Sopot (2,2 mln zł) i Gdańsk (15 mln zł) oraz Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego (156 mln zł).
Dr inż. Jacek Ostarbski, autor ponad pięćdziesięciu publikacji, który wraz z dr Kazimierzem Jamrozem od z górą dziesięciu lat „siedzi” w tym temacie, należy do osób, z wielu względów osobiście zainteresowanych, by zgodnie z planem odpalić cały system.
Z gmachu Politechniki Gdańskiej, gdzie jest adiunktem w Katedrze Inżynierii Drogowej i stworzył TRISTAR, chce do budynku Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni, w którym kieruje Działem Inżynierii Transportu, jechać samochodem nie dłużej niż pół godziny. Oczywiście słuchając Radia Gdańsk.