Tester może być tylko jeden, kandydatów mamy pięcioro

Wchodząc do Radia Gdańsk byli nieco zestresowani. Jednak dzięki przyjaznej atmosferze i znajomości zawartej na piątkowej kolacji, testerzy poradzili sobie świetnie. Joanna Jankowska, Tomasz Jaworski, Adrian Rykowski, Karolina Sobolewska i Anna Szreder. Tej piątce udało się zakwalifikować do finałowej grupy Testera Kulinarnego.Dziś przyszli do Radia Gdańsk by powalczyć o zwycięstwo i sprawdzić się „na żywo” na antenie.

Wizytę w Radiu Gdańsk uczestnicy rozpoczęli od odwiedzenia zakamarków naszej rozgłośni. Wraz z Magdą Szpiner, która wcieliła się w rolę przewodnika, mieli okazję przyjrzeć się pracy dziennikarzy, prezenterów i realizatorów dźwięku.

Wycieczkę zakończyli w studiu nagraniowym, gdzie punktualnie o 13:00 rozpoczęła się „testerowa” audycja. Każdy z nich miał chwilę, aby w sposób jak najbardziej wyjątkowy opisać siebie, restaurację oraz piątkową kolację, w której uczestniczyli.

– Specyfika Da Mario tkwi w ludziach i atmosferze. Przez cały wieczór czułem się jak wśród najlepszych przyjaciół. W daniach zdecydowanie czuć było smak pasji!- komplementował lokal Adrian Rykowski.

– Przy deserze świat zawirował. Zostałem tylko ja i ciasto czekoladowe – wspominał Tomasz Jaworski. Mimo stresu uczestnicy poradzili sobie z debiutem na antenie. – Na początku okropnie się denerwowałam, jednak kiedy zaczęliśmy nagrywać stres zniknął. W końcu opowiadałam o tym co kocham!- podsumowała Anna Szreder.

Tester trzy razy w tygodniu będzie opowiadał na antenie o odwiedzonych restauracjach, recenzował, polecał lub odradzał wybrane miejsca na Pomorzu.

Kandydaci opowiadali m.in o swojej wspólnej kolacji we włoskiej restauracji:

Joanna Jankowska deklaruje, że smukłą figurę zawdzięcza odpowiednim posiłkom, którymi się delektuje. – W momencie kiedy człowiek je coś smacznego, to tego nie pochłania, tylko smakuje. Bardziej przykładam się do tego, żeby albo coś samemu ugotować albo jeść w odpowiednim miejscu. – Śmieję się, że jestem kobietą renesansu. Jestem fotografem, interesuję się szkoleniami psów, a w wolnych chwilach w domu gotuję.
– W restauracji Da Mario chciałam posmakować czegoś z sezonowych produktów. Wybrałam zupę chłodnik z arbuza i truskawek z kroplą octu balsamicznego. To był doskonały wybór na taki upalny dzień. Na drugie danie zdecydowałam się na pastę z łososiem z koprem włoskim i sosem cytrynowym. Danie było bardzo świeże, lekkie, nieco kwaśne. Na deser skosztowałam tiramisu i pysznej włoskiej kawy.

Tomasz Jaworski, przyszły adwokat, podkreśla, że do restauracji Da Mario nie można trafić przypadkiem. – To miejsce bardzo mi się podoba, bo nie ma tam osób przypadkowych jak np. na Monte Cassino. Widziałem tą prawdziwość i mogłem poczuć prawdziwą włoską atmosferę, a to jest dla mnie najważniejsze. To dla mnie kwintesencja radości życia. Najbardziej smakowało mi ciastko czekoladowe oblane musem malinowym. Na kilka minut świat zawirował i lekko wyłączyłem się z rozmowy. Słodycz była nie do opisania.

Adrian Rykowski zdradza, że od pewnego czasu jest blogerem internetowym: – Nagrywam filmiki z przepisami. To zajmuje całe moje życie. Kocham to ponad wszystko. Niedługo mój blog zacznie zarabiać pieniądze, więc połączę przyjemne z pożytecznym. Kolacja była naprawdę wyjątkowa. Restauracja jest godna uwagi ze względu na prowadzących ją Włochów i atmosferę, którą tworzą. Poczuliśmy się jak starzy dobrzy przyjaciele, chociaż znaliśmy się tylko 10 minut. Chciałbym wrócić do tej restauracji, a nawet zaprosić tam wszystkich słuchaczy. Kucharz, który przygotowywał dla mnie żeberka jagnięce jest geniuszem i musi kochać to co robi. W tym jedzeniu widać było pasję.

Karolina Sobolewska (przez Skypa) z zawodu filolog, ujawnia, że ma już doświadczenie w pracy w radiu. Pracuje w lokalnej stacji radiowej na Opolszczyźnie. – Kiedy zbliżałam się do restauracji Da Mario, poczułam zapach ryby i ziół. To mnie zmyliło, bo włoskie restauracje kojarzą mi się bardziej z pizzą. Mogliśmy poczuć się jak jedna, wielka włoska rodzina. Toczyły się rozmowy o jedzeniu i podróżach. Myślę, że to włoski klimat sprawił, że znaleźliśmy taką nić porozumienia. Zamówiłam łososia na szpinaku z pomidorkami koktajlowymi i grzankami. Był wspaniały. Kwintesencją przygotowania łososia jest to, żeby rozpływał się w ustach. Ten właśnie taki był. Jedynym minusem jest to, że troszkę długo musiałam czekać na tę potrawę. Przypomniałam sobie wtedy scenę z filmu „Chłopcy z ferajny”, kiedy bohaterzy kłócili się o to ile cebul wrzucić do potrawy. Stwierdziłam, że pewnie tak samo nad moim daniem spierają się teraz kucharze.

Anna Szreder, opowiedziała na antenie o swojej pracy jako animator. – Bywam piratką i postaciami z Gwiezdnych Wojen. Wczoraj zaś bawiłam się z dziećmi jako indianka i strzelałam z łuku. W ciągu tygodnia jestem studentką biologii na uniwersytecie i interesuję się storczykami, obserwuję je pod mikroskopem. Piątkowy wieczór kojarzy mi się z ogromnym szaleństwem. Po raz pierwszy mieliśmy okazję spotkać się wszyscy razem. Troszeczkę bałam się atmosfery, a było naprawdę bardzo sympatycznie. Włosi mają to do siebie, że są niepoukładani i roztrzepani. Nasz kelner mówił tylko po włosku i był spory kłopot kiedy chciał nam podać dania, a my nie pamiętaliśmy ich włoskich nazw. Zachwyciło mnie to, że były dwie karty – codzienna i weekendowa. Byłam też pod wrażeniem różnorodności dań – od kalmarów, przez sałatki, kończąc na chłodniku.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj