Jesteś moją miłością itd.

Jakie to ma znacznie, że rocznica nie jest okrągła? Jak urodziny, to urodziny! W naszym regionie są zresztą nawet bardziej celebrowane niż za przeproszeniem, w takiej Kongresówce dzień imienin. Poza tym nie ma chyba nawet takiego imienia, jak RADIO. Chociaż to brzmi wspaniale i magicznie działa na wyobraźnię. Do tego stopnia, że będąc w BBC bardzo chciałem koniecznie odwiedzić pokój Sekcji Polskiej. Niby nie było tam nic szczególnego. Nawet charakterystycznego mikrofonu z trzema znanymi na całym świecie literkami.

Ot, szafy, biurka, telefony i krzątający się ludzie. Na pocieszenie powiedziano mi, że czasy się zmieniły i teraz najbardziej magicznym miejscem w całym gmachu jest stołówka pracownicza. Daj Boże wszystkim rozgłośniom takiego zakładu zbiorowego żywienia, w dodatku z akwarium na pół ściany zainstalowanym, dla ozdoby firmy i relaksu załogi.

Inny kraj, inne czasy, inna rozgłośnia… Radio Bremen. Tym razem też jako gość, bo z Polski, tyle że na praktyce. Jedziemy z opiekunem robić wywiad z jakimś lokalnym politykiem. Będzie na żywo, więc jest i wóz transmisyjny i technik czuwający nad jakością.

Na pierwszy rzut oka po prostu rutyna. Tymczasem zamiast w biurze znaleźliśmy się w zabytkowym ratuszu. Tam zaś, w przestronnym renesansowym wnętrzu, stół, kieliszki, a właściwie kielichy z winem i dwaj dżentelmeni w garniturach i krawatach prowadzący elegancką rozmowę. Przerwaną tylko raz, gdy red. Horst Vetter zakomunikował: „Właśnie w tej chwili dostałem wiadomość od kolegi ze studia o wyniku meczu, rozgrywanego na stadionie Werderu…”. Osłupiałem. U nas takie sztuki były wówczas zupełnie nie do pomyślenia.

Każda rozgłośnia ma swoją specyfikę, każde studio swój niepowtarzalny charakter. Inaczej czułem się w wesołym towarzystwie młodych radiowców z Karlskrony, inaczej w równie młodym gronie kolegów z Radia Plus. Jednak na urodzinach należy się także coś gospodarzowi i jemu chcę poświęcić kilka zdań.

A właściwie najwdzięczniejszemu miejscu jakie przychodzi mi na myśl. To taśmoteka, czyli archiwum, w którym red.Andrzej Truszkowski z wielkim mozołem próbuje sprostać kolejnemu trudnemu wyzwaniu: tym razem szuka nagrania słynnej piosenki pt. „Jesteś moją miłością” w wykonaniu Mariana Rożka, solisty Teatru Muzycznego w Gdyni.

Utwór Andrzeja Tylczyńskiego i Jerzego Abratowskiego znany jest stąd, że chyba na wszystkich koncertach śpiewała go Anna German. Tak zrządził los. Ale tym pierwszym miał być zupełnie kto inny. Kto i dlaczego, może innym razem.

Jak też i o tym, co kryje się w czeluściach zasobów Radia Gdańska, które kiedyś było tylko Rozgłośnią Polskiego Radia w Gdańsku, a dziś jest – ho, ho, ho Spółką Akcyjną. Choćby dlatego, że z „tamtymi” radiowcami kojarzą się właśnie premiery w Teatrze Muzycznym i „Podwieczorki na fali 230” w sopockim Grand Hotelu oraz nazwiska, nazwiska, nazwiska, na których zbudowano dobre imię dzisiejszego Solenizanta.

Ich młodszym i najmłodszym Koleżankom i Kolegom – wszystkiego najlepszego!

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj