Kilka dni przed Andrzejem Czyżniewskim odszedł inny Andrzej – Niedziela. Dziennikarz, znawca wyścigów konnych, człowiek wielkiej pasji i wiedzy . To On wprowadził mnie w świat wyścigów. Nie chodzi tu o hazardową żyłkę, ale pewną szlachetność – oryginalną przestrzeń galopujących i kłusujących koni oraz pań w kapeluszach.
Andrzej Niedziela był człowiekim skromnym i pracowitym. Tak skromnym, że o jego śmierci ludzie z sopockiego hipodromu dowiedzieli się po pogrzebie. Tak pracowitym, że gdy zbliżały się dni wyścigowe, przejmował stery organizacyjne, mimo iż bywał tylko członkiem komisji technicznej.
Najbardziej ujmującą cechą było jednak poświęcenie dla najbliższych. Wszyscy wiedzieli o dolegliwościach i chorobach Jego najbliższych. Z olbrzymią determinacją, wręcz pasją troszczył się o córkę. Swoje poważne problemy zdrowotne bagatelizował.
Zupełnie nie wyobrażam sobie tych czterech dni wyścigowych w lipcu 2013 roku. 14 i 21 lipca to będą bardzo wybrakowane niedziele, bo zabraknie na nich Niedzieli. Panie Andrzeju, nie zdążyłem podziękować za … wszystko.