Recenzowałam już różnego typu restauracje, tańsze i droższe. Kolejne recenzje, które planuję to miejsca, gdzie możemy zjeść w Trójmieście za nieduże pieniądze. O ile możemy tanio coś przekąsić w wielu miejscach, to z jakością i wielkością dań bywa różnie. Do wyboru mamy mnóstwo sieciowych fast-foodów, budki z jedzeniem, bary mleczne. Tanio, ale czy dobrze? Postanowiłam to sprawdzić, zaczynam od Gdyni! W następnych tygodniach pojawią się po dwa miejsca w Sopocie i Gdańsku.
Do barów mlecznych podchodzę z pewną rezerwą. Być może jest to spowodowane jedną ze scen (zapewne wszystkim znaną) w kultowym filmie Miś, a z pewnością scenami których byłam świadkiem podczas wizyt w jednym gdańskich barów mlecznych. Kultura osobista mocno upojonych alkoholem panów, których miałam okazję tam spotykać przekonała mnie do tego, by do barów mlecznych chodzić raczej po jedzenie na wynos.
Jak się okazuje, są miejsca, gdzie tego problemu nie ma. Jedzenie jest smaczne, wnętrza przyjemne dla oka, czyste, a ceny nie przekraczają 20 złotych.
Bar u Senwickich
To lokal, do którego trafiłam przypadkiem. Na pierwszy rzut oka nie wygląda na tanie miejsce. Zupełnie nie przypomina znanych mi barów mlecznych czy tanich jadłodajni. Przyznam, że jestem zaskoczona, kiedy wchodząc do restauracji widzę monitory, na których wyświetlają się niesamowicie niskie ceny mięs (9-10złotych). W letnim ogródku stoją eleganckie fotele i stoły ze szklanymi blatami. Zdobią go też kwiaty i liczne iglaki. Do dyspozycji mamy dwie sale. Pierwszą otwartą na stałe i drugą (salę VIP) otwieraną podczas uroczystości czy dużej liczbie gości. Każdy stół ozdobiony jest kwiatami, krzesła są wygodne, mają schludne obicia, są też stołki barowe – jak kto woli. Wszędzie mnóstwo obrazów, sala VIP pełna jest dzieł okolicznych artystów, malujących gdyńskie krajobrazy. Regionalnie i bardzo elegancko. Również bar i jedzenie czekające na konsumentów, za szybą, nie odstrasza. Szkło jest czyste, a wszystko wygląda na smakowite.
Potrawy zamawiamy przy ladzie i od razu są nakładane na talerze. Nie ma tutaj obsługi kelnerskiej, nie ma też oczekiwania na dania. Dla mnie w takim miejscu to plus.
Wybór dań jest bardzo duży, przede wszystkim drób na kilka sposobów. W dniu mojej wizyty do wyboru są pieczone części kaczki, pierś z kurczaka w sosie grzybowym, pierś z kurczaka faszerowana serem, tradycyjny, panierowany kotlet z kurczaka, pierogi, łosoś i wiele, wiele innych. Menu zmienia się każdego dnia, w zależności od pomysłu kucharza i sugestii gości. Tak, w Barze u Senwickich, również one brane są pod uwagę.
My decydujemy się na: pierś z kurczaka zapiekaną z mozarellą i pomidorem, z groszkiem i marchewką oraz łódeczkami ziemniaczanymi. Za całość płacę 15,50 zł. Mój chłopak zamawia plaster wołowiny faszerowanej boczkiem, z dwoma kulkami ryżu (dzikiego i z szafranem) oraz surówkę, co kosztuje 14 zł. Próbujemy również pierogów (5sztuk 9 złotych lub 2zł za sztukę) oraz kompotu wieloowocowego za 1,5 zł.
Mięso jest bardzo dobrze przyprawione, idealnie wysmażone. Moim ziemniakom trochę brakuje soli, ale to nie problem, dosolić mogę na miejscu. Surówka jest przepyszna, z dużą ilością warzyw, ale mnie przede wszystkim smakuje groszek z marchewką – jak w domu. Jedyne do czego mogę się przyczepić to ryż. Klejący i po prostu niesmaczny, polecam wybrać ziemniaki.
Kompot bardzo smaczny, z dużą ilością owoców, a najtańszy jaki do tej pory piłam!
Obok nas siedziały dwie kobiety, które w czasie naszego posiłku pochłonęły 5 pucharków deseru z jagodami. Wątpię, że powodem takiej uczty był głód, raczej ich dobry smak!
Podsumowując, do Baru u Senwickich naprawdę warto się wybrać. Dania są smaczne, tanie i bardzo zróżnicowane. Po takim miejscu spodziewałam się tradycyjnego schabowego i kurczaka w panierce. Bywają również ryby, przede wszystkim łosoś norweski (podobno świeży). Kusi również lokalizacja. To centrum, a dokładnie ul. Władysława IV 34a.
Bistro Kwadrans
Do Kwadransu zaglądam już od dłuższego czasu. Pierwszy raz za namową kolegi z pracy, który zachwyca się przede wszystkim niską ceną i niespotykanie dużą wielkością porcji. W tym miejscu wystrój nie jest już tak dopracowany, jak w poprzednim przypadku, jednak jest czysto i schludnie. Stolików jest tutaj mnóstwo, zarówno na zewnątrz jak i w środku. Podobnie jak pań, które podają dania. Są nieco ospałe, sprawiają wrażenie znudzonych swoją pracą, jednak na dania nigdy nie czekamy tu długo. Tutaj również potrawy zamawiamy przy barze. Czasem warto uzbroić się w cierpliwość, bo kolejki, szczególnie w porze obiadowej, bywają długie. Dania przygotowywane są w kuchni na bieżąco, stąd należy poczekać na nie przy stoliku.
Menu jest wyjątkowo bogate. Oprócz 27 rodzajów pizzy, do wyboru mamy naleśniki, pierogi, kilka rodzajów ryb oraz przeróżne zestawy obiadowe typowo mięsne. Są również sałatki i zupy. Danie główne to koszt od 15-20 złotych. Zważając na to, że porcje są ogromne, cena jest bardzo niska.
Jak pisałam wcześniej, jadałam tu kilkakrotnie. Próbowałam pizzy (smaczna, ale bez szału), makaronów i różnego rodzaju mięs. O ile makaronów nikomu nie polecę, tak mięsa zawsze spełniały moje oczekiwania. Tym razem skusiłam się na kotleta drobiowego w sezamie z frytkami oraz pstrąga w koperku z frytkami. Ryby do Kwadransu przywożone są świeże i mrożone na miejscu. Na swoje dania czekam około 10 minut, mimo ogromnego obłożenia sali i ogródka. Ogromny plus za sprawną obsługę. Całość jest bardzo smaczna, a porcje tak ogromne, że w 2 osoby ciężko nam je zjeść. Próbujemy również pizzy z kurczakiem, jednak tę zabieramy ze sobą do domu. Nie dajemy rady!
Ogromną zaletą tego miejsca jest lokalizacja. Bar znajduje się na Skwerze Kościuszki 20, czyli w miejscu, które będąc w Gdyni odwiedzamy wyjątkowo często.
Czy któreś z tych miejsc jest Państwu znane? A może polecicie inne miejsce tanie i godne uwagi w Trójmieście? Zachęcam do dzielenia się ze mną opiniami.
Pozdrawiam!