Nowa Panda to samochód dla tych, którzy wiedzą czego chcą. Włoski maluch nie jest autem wyścigowym, średnio nadaje się też na trasę. Jego zalety docenia się jednak w mieście. Jest niewielki, zgrabny i wysmakowany. Panda trzeciej generacji diametralnie różni się od swojej poprzedniczki. Tamta: spokojna, klasycznie skrojona i skromna. Ta ze skromnością ma niewiele wspólnego. Auto zostało zaprojektowane z fantazją. Widać to już na zewnątrz.
Wewnątrz rządzi kwadratura koła. Od kształtu głośników, dźwigni otwierania drzwi, przez zegary, panel obsługi klimatyzacji, po przetłoczenia na dachu. Nam się podoba.
Gorzej z jazdą. Silnik 1,2l, 69 KM jest odrobinę za słaby, jeśli chcemy wyjechać poza miasto.
Panda ma jeszcze jeden mankament. To cena. Za środkową wersję wyposażenia Easy musimy zapłacić 33 tysiące złotych. Wydawałoby się niewiele ale i tak o kilka tysięcy więcej niż w przypadku pandy drugiej generacji. A to właśnie cena w dużej mierze stanowiła o jej atrakcyjności. Na szczęście gołym okiem widać za co dopłacamy.