Austriackie gadanie (i Gmbh) dodają skrzydeł

601560 501058696571971 99702567 n

Z żartobliwego życzenia „Lataj nisko i powoli”, pozostało już w tej dziedzinie sportu tylko „nisko”. Reszta, to technika i precyzja. Umiejętność wykonywania wiązanek kilkunastu figur akrobatycznych przez pilotów oraz wyduszania ile się da ze sterów i silników ich maszyn. Taka też jest najprostsza definicja tego, co w lipcu 2014 roku mamy oglądać na gdyńskim niebie podczas Air Race, w wykonaniu 12 pilotów. Z a g r a n i c z n y c h! Nie ma wśród nich naszych orląt. Co prawda nie do końca zastąpiły ich jeszcze orliki, ale płk dypl. rez. Wojciech Krupa, Lider Grupy Operacyjnej Żelazny i pięciokrotny mistrz Polski w akrobacji lotniczej, z uznaniem i z pewną dozą zazdrości traktuje przedsięwzięcie firmowane przez austriackie GmbH, które ponoć dodaje skrzydeł. Zapytany więc, czy „Polak potrafi”? – mówi, że wiążą się z tym nie tylko najwyższej klasy umiejętności, ale także możliwości finansowe, a więc – sponsorzy. To samo dotyczy organizowanych w naszym kraju największych imprez lotniczych. Poza tym – bez kompleksów.

Zdaniem pułkownika Krupy – do międzynarodowego grona mistrzów grupy generała Ericha Wolfa z powodzeniem mogą dołączyć tacy nasi piloci, jak Łukasz – Luke Czepiela, b. wicemistrz polski w akrobacji lotniczej, latający airbusem linii Wizair, zresztą trenujący już w austriackim teamie oraz Artur Kielak, na co dzień kapitan Boeingów 737-800 w Ryanair i inni ich koledzy. Trzyma więc kciuki za nich, a także za powodzenie gdyńskiego przedsięwzięcia.

A my za przyszłych polskich mistrzów świata, których przecież kiedyś nie brakowało. Na przykład, gdy w Berlinie, na polskim samolocie, zwyciężyli Franciszek ŻwirkoStanisław Wigura, a później w Warszawie – Jerzy BajanGustaw Pokrzywka. Należy też przypomnieć, że właśnie wtedy, gdy goście będą latać nad Gdynią, minie dokładnie 80 lat od rozpoczęcia wielkiego światowego konkursu Challenge 1934, Międzynarodowej Federacji Lotniczej. Odnieśli w nim sukcesy polscy piloci i tryumfowały polskie samoloty, a wśród zwycięskich maszyn – nasz RWD-9.

Ale to nie koniec. Drugi zbieg okoliczności wiąże się z tragicznymi faktami. Również w lipcu, dwa lata później, ten wspaniały samolot, uległ katastrofie morskiej w pobliżu Gdyni. Na pokładzie zginęli wówczas: generał dywizji Gustaw Orlicz-Dreszer, Inspektor Armii, jego podwładny ppłk dypl. Stefan Loth oraz – za sterami – kpt. pil. Aleksander Łagiewski, w przeszłości m.in. dowódca eskadry treningowej i dowódca eskadry myśliwskiej.

Czy gdyński Air Race może być sposobnością, by uczcić ich pamięć? Lotnicy są przesądni i niechętnie wiążą swoje święta z tragediami. Ale właśnie podczas konferencji prasowej gen. Wolf wspomniał Glena Della – pilota, mistrza świata akrobacji, który startował w wyścigach Red Bull Air Race i 12 października zginął w wypadku samolotu Extra 300 podczas pokazów w Johannesburgu. Więc może i my wspomnijmy w lipcu naszych rodaków?

Nie trzeba, oczywiście, pogrążać się ze szczętem w żałobie. Dlatego bardzo mi się podobało, że podczas konferencji prasowej, jeden z dziennikarzy chciał przeczytać swój krótki wiersz, poświęcony Air Race 2014. Co prawda mu się nie udało, ale trzeba mu zaliczyć dobre intencje. Lotników opiewano przecież w wielu utworach poetyckich, muzycznych i w piosenkach, a tego, co wyprawiała znana poetka Maria Pawlikowska Jasnorzewska lepiej już nawet tutaj nie wspominać, by nie gorszyć maluczkich.

Tak, czy owak rzeczywisty dowód, że to impreza, przy której skrzydła rosną.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj