Testujemy Forda B-MAX. „Ma go nawet prezydent Rumunii”

W zasadzie nigdy nie zwrócilibyśmy uwagi na ten samochód. Jest niewielki, może i całkiem zgrabny, ale nie należy do tych, które mogą wprowadzić człowieka w zachwyt. Wszystko jednak do czasu… aż wsiądzie się do środka. Pierwszym i największym zaskoczeniem dotyczącym Forda B-MAX jest brak słupka środkowego. Po otwarciu przednich drzwi i przesunięciu tylnych, wnętrze otwiera się przed nami jak scena teatralna. Niewielka, ale jednak 😉 To szalenie wygodne i efektowne rozwiązanie. We wnętrzu miejsca jest tyle, ile może być w aucie zbudowanym na bazie Fiesty. Nie jest jednak bardzo ciasno, głównie ze względu na wysoką przestrzeń nad głową.

Auto do testów użyczyła firma FORD Big Autohandel.

Video: Sebastain Kwiatkowski Tomasz Galiński

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj