„Nie zbierajmy okazów, których nie znamy”. Eksperci apelują do pomorskich grzybiarzy

Według ekspertów z Państwowej Inspekcji Sanitarnej, grzyby jadalne z trującymi mylą nawet wprawieni grzybiarze. W Słupsku z porad mykologów skorzystało od początku września dwadzieścia osiem osób. Jak mówią eksperci od rozpoznawania grzybów, najlepiej zbierać te, które znamy. – Ostatnio dla celów naukowych zebrałem muchomory sromotnikowe. W laboratorium okazało się, że wśród nich jest też jeden gołąbek, mówi doktor Jarosław Szkodzik z Polskiego Towarzystwa Mykologicznego. – Grzybiarze działają odwrotnie, zbierają te jadalne i może się wśród nich zdarzyć trujący. Pomyłki przytrafiają się nawet specjalistom, dlatego naprawdę nie jest wstydem pójść do lasu z atlasem grzybów. Ważne też jest to, żeby zbierać całe okazy. Grzyby pozbawione trzonu często są nie do rozpoznania pod względem przydatności do spożycia, dodaje doktor.

– Sporo ludzi przychodzi, aby się poradzić. Ostatnio był pan, któremu odradzałam jedzenie rycerzyka czerwonozłotego. Jednak grzybiarz zapowiedział, że i tak go zje, bo w jego rodzinie był spożywany od lat i przyjdzie się pokazać, że żyje, informuje Małgorzata Dzięcioł ze słupskiego Sanepidu. Warto pamiętać, że wśród grzybów niejadalnych są takie, które nie od razu powodują śmierć. Szkodliwe toksyny odkładają się w organizmie powodując poważne choroby. Może trwać to nawet kilka dni. Jeśli mamy wątpliwości w sprawie grzyba, najlepiej poradzić się specjalisty w najbliższym oddziale Sanepidu.

pw/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj