Duński konsul z pomorskimi korzeniami. „Mam setki zdjęć przedwojennej Gdyni”

konsul 1 stronma

– Od zawsze wiedziałem, że będę mieszkał w Gdyni, ale jestem też trochę gdańszczaninem, przyznał w rozmowie z Piotrem Jaconiem Konsul Honorowy Królestwa Danii Julian Skelnik. W audycji Gdynia Główna Osobista opowiadał o dzieciństwie na Działkach Leśnych, kolekcjonowaniu rodzinnych zdjęć i burzliwych losach swoich przodków.

Rodzina konsula osiedliła się na Pomorzu dwa wieki temu i mieszka tu do dzisiaj. – Kilka osób szczególnie zaznaczyło się w historii Gdyni. W XIX wieku najniższym sądem był tu sąd gminny, jego przewodniczącym był sołtys, a obok niego było dwóch ławników. Rolę jednego z nich pełnił właśnie Skelnik. Z kolei mój ojciec miał niesamowity życiorys. Kiedy miał 23 lata został kapitanem statku, spędził siedem lat na morzu, z czego cztery na wojnie.

Julian Skelnik podkreśla, że jeszcze ciekawszy życiorys miał jego wujek. Za zasługi jedna z gdyńskich ulic została nazwana jego imieniem. – Jest jednym z dyrektorów Kongresu Polonii Amerykańskiej, działa w fundacjach charytatywnych. Dał m.in. środki na budowę krzyża na Kamiennej Górze. Ulica jego imienia jest na Kaczych Bukach. Na razie tylko na mapie, bo domy jeszcze tam nie stoją.

Dzieciństwo konsula Danii związane jest z dzielnicą Działki Leśne i ulicą Olsztyńską. – Teraz się zrobiła taka malusieńka, jest jednokierunkowa, nie można tam zaparkować. A kiedyś jak jechał tamtędy samochód, to wszyscy patrzyliśmy. Nadal mieszkają tam moi rodzice, lubię tam zaglądać. Stoi tam wspaniały, gdyński dąb. Jako pierwsi na te gdyńskie dęby uwagę zwrócili pisarze. Te drzewa były charakterystyczne dla miasta.

Mimo „gdyńskich” wspomnień Julian Skelnik przyznaje, że czuje się także trochę gdańszczaninem. – Nigdy nie zastanawiałem się, gdzie będę mieszkać. Wiedziałem, że to będzie Gdynia. Ale kiedyś miałem konsulat na Długim Targu. Dotarła do mnie wiadomość, że przyjeżdża ołtarz Ferbera. Byli tam profesor Andrzej Januszajtis, był Adam Koperkiewicz, ówczesny wojewódzki konserwator zabytków. Wtedy pomyślałem sobie: Oho, jesteś z Gdańska.

Na antenie opowiadał też o nietypowej pasji – zbieraniu rodzinnych pamiątek. – W każdej rodzinie jest ktoś, kogo bardzo intensywnie interesuje przeszłość. Mam wrażenie, że to ja jestem takim kimś. Robię to z przyjemnością, przejąłem rodzinne archiwa i mam setki tysięcy przedwojennych zdjęć z Gdyni. Wiem, że zrobiłem coś dobrego i przekażę to synowi.

– Wszyscy są ucieszeni tym, że jest adres, gdzie można to bezpiecznie przechować. Zupełnie czarowne są sytuacje, gdy jest święto albo przyjeżdża ktoś z dalekich stron i od razu przychodzi do mojego pokoju. A rodzina jest rzeczą szalenie ważną, podkreślił Julian Skelnik.

Posłuchaj całej audycji:

dr/marz


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj