Główne wydarzenie Solidarity of Arts, czyli Swing+ zgromadziło liczne gwiazdy na scenie i wielu fanów tego gatunku pod sceną. W sobotę w Gdańsku zjawili się nie tylko jazzowi melomani ale także ci, którym na co dzień swingowe rytmy nie są aż tak bliskie.
Na trzech scenach festiwalu przez cztery godziny zaprezentowało się gro najlepszych swingowo-jazzowych artystów. Najdłuższy koncert dał WDR Big Band. Niemiecki zespół posiadający na swoim koncie aż trzy statuetki Grammy był dyrygowany przez Adama Sztabę.
Muzycy z WDR Big Bandu akompaniowali m.in. Kurtowi Ellingowi. Ten amerykański wokalista często gościł na scenach naszego kraju. Podczas koncertu na Solidarity od Arts wygłosił kilka słów w języku polskim. – Dzień dobry moi przyjaciele, jestem Kurt Elling i bardzo cieszę się, że mogę tu być.
Żywiołowy artysta zaśpiewał też w duecie z gwiazdą tegorocznej edycji „+” Patti Austin. W sobotni wieczór jazzmanka świętowała 60-lecie pracy artystycznej. Z tej okazji na koniec występu podarowano jej tort, a wszyscy artyści zaśpiewali wspólnie piosenkę dedykowaną artystce. Wtedy również publiczność zaczęła śpiewać „Sto lat”.
Kolejnym amerykańskim przedstawicielem swingu był kwartet wokalny New York Voices, który w repertuarze tego wieczoru umieścił polską piosenkę „Jej portret”, z tą różnicą że z angielskimi słowami. Standardy jazzowo-swingowe zaprezentowała na scenie pochodząca z Wysp Brytyjskich Pasadena Roof Orchestra. Szwecję godnie reprezentowała grupa Roger Berg Big Band. Muzycy zaprezentowali kompozycje własnego autorstwa, jak i te stworzone wspólnie z naszym rodzimym artystą Stanisławem Soyką.
Podczas Solidarity of Arts pojawiło się więcej polskich artystów. Na scenie nie zabrakło pierwszego głosu polskiej sceny jazzowej, czyli Hanny Banaszak. Głośnymi owacjami została przyjęta również Aga Zaryan. Męską część sceny reprezentowali wspomniany już Stanisław Soyka oraz Wojciech Karolak wraz ze swoim kwartetem.
Tego wieczoru niestety nie usłyszeliśmy Ewy Bem, którą zastąpiła Natalia Przybysz. Kiedyś śpiewająca R&B w zespole Sistars, a teraz prężnie rozwijająca się artystka udowodniła, że nie bez powodu wybrano ją na zastępstwo za Bem.
Swing to żywiołowa i wyzwalająca duże pokłady energii muzyka. Gdy się ją słyszy, trudno ustać w miejscu. Naprzeciw temu wyszli organizatorzy festiwalu i stworzyli specjalny parkiet, na którym można było potańczyć pod sceną.
W sobotni wieczór na scenie Solidarity of Arts pojawili się świetni jazzowi muzycy z Polski, jak i zagranicy. Swingowymi rytmami bawili publiczność licznie zgromadzoną przy scenie plenerowej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Było pięknie i wesoło. Poziom artystyczny tegorocznej edycji był naprawdę wysoki i chyba nikt kto opuścił teren festiwalu nie czuł się zawiedziony, a wręcz przeciwnie.