Zwiedzanie europejskich miast zimą nie jest jeszcze zbyt popularne. To błąd, bo ma wiele zalet – niższe ceny i mniej turystów. Zobaczcie, jakie oferty znalazła nasza dziennikarka Anna Moczydłowska.
Wylot w styczniu to moja mała tradycja. Te kilka dni to krótki urlop, który pozwala złapać oddech. Dwa lata temu był Budapeszt, rok temu Paryż, a w tym roku będzie Hamburg. Za żadną z tych podróży nie płaciłam więcej niż 200 zł za przelot w obie strony.
DLACZEGO LATAM ZIMĄ?
Moim zdaniem lato to najgorsza pora na podróżowanie. Zwłaszcza samolotem. Jest najdrożej, tłumy turystów okupują zabytkowe miejsca, a żar leje się z nieba. Tylko raz zdecydowałam się lecieć do dużego miasta później niż w lutym. Rzym w maju był piękny, ale zdecydowanie przyjemniej zwiedzałoby się, gdyby temperatura powietrza nie miała 40C.
Ponadto ceny noclegów w miesiącach letnich sięgają zenitu. Podróżują wtedy rodziny z dziećmi, szkolna młodzież i urlopowicze, którzy prosto z lotniska jadą do nadmorskich kurortów. Zimą wszystkie te grupy odpadają z rywalizacji o korzystną ofertę.
REZERWUJĘ WCZEŚNIEJ
Teraz jest najlepszy moment na rezerwacje noworocznych lotów. Po świąteczno-sylwestrowej gorączce nadchodzi moment, w którym ceny przelotów spadają i można kupić bilet w naprawdę okazyjnej cenie. Przykładowo do Londynu, Dortmundu czy Paryża polecimy zimą już za 78 zł.
Najtańszymi miesiącami są styczeń i luty. Dobre oferty można znaleźć też na październik i listopad. Wrzesień to jeszcze przedłużenie wakacji, a grudzień odpada ze względu na wzmożony bożonarodzeniowy ruch. W marcu razem z wiosną, ceny zaczynają rosnąć.
Oto przykładowe oferty:
Gdańsk – Oslo >>> od 78 zł
Gdańsk – Eindhoven >>> od 78 zł
Gdańsk – Bergen >>> 138 zł
WRACAM TEGO SAMEGO DNIA. I TAK ZWIEDZĘ TO, CO NAJWAŻNIEJSZE
Czasami jeden dzień wystarczy, aby zobaczyć to, co najważniejsze. Oczywiście wymaga to dobrej organizacji, odporności na stres i…niezłej kondycji. Kiedy wraz z grupą znajomych wybraliśmy się do Londynu, wylot przewidziany był na 6:00, a powrót na 23:00. Skondensowanie w tym czasie wizyt we wszystkich najważniejszych miejscach i ekspresowych zakupów w znanej sieciówce, było nie lada wyzwaniem.
Godziny planowania opłaciły się – zdołaliśmy zobaczyć m.in. Big Bena, Pałac Buckingham, Hyde Park, Tower Bridge i jeszcze przebiec się po Oxford Street. Wszystko z walizkami w dłoni. Nie było w tym wszystkim oczywiście czasu na wielogodzinne zwiedzanie i gubienie się w gąszczu angielskich ulic. Miało to jednak swój urok i co ważne, na lot wydaliśmy jakieś 100 złotych od osoby. Niemiłą niespodzianką była tylko cena transferu z i na lotnisko – wyniosła niemal tyle, co sam przelot.
JESTEM OTWARTA NA NOWE KIERUNKI
Jak prawie każdy mam listę miejsc, które koniecznie chcę odwiedzić. Jednak trzymanie się kurczowo tylko tych pozycji, w dobie tanich lotów nie jest konieczne. Linie lotnicze, niemal co sezon uruchamiają nowe połączenia, często do mało popularnych miejsc. Turku, Billund i Molde brzmią tajemniczo, ale linie proponują przeloty w jedną stronę już od 39 zł. Dlaczego nie przekonać się co czeka nas dwie godziny samolotem od domu?
SPRAWDZAM INNE LOTNISKA
Gdańsk jest drogim lotniskiem, taka niestety jest prawda i czasami bardziej opłaca się dojechać lub dolecieć do innego miasta i stamtąd ruszyć dalej. Wiadomo też, że dwa stołeczne porty oferują więcej kierunków. Kiedyś koniecznie chciałam odwiedzić przyjaciela w Budapeszcie, z Gdańska nie było lotu. Zdecydowałam się dojechać do Warszawy pociągiem. Kilka godzin w wagonie, szybki obiad na dworcu i upragniony kierunek był w zasięgu ręki.
GDZIE ZNAJDUJĘ ATRAKCYJNE OFERTY
Bardzo lubię latamyzgdanska.pl, mlecznepodroze.pl, fru.pl i fly4free.pl. Poza tym oczywiście oficjalne profile przewoźników na Facebooku, gdzie ukazują się informacje o aktualnych promocjach, np. -20% na wszystkie przeloty kupione danego dnia.
Kiedy w mojej głowie zrodzi się myśl o kolejnej podróży, zaczynam uważnie śledzić ich posty – czasami w poszukiwaniu czegoś konkretnego, innym razem po prostu inspiracji. W tym roku w taki sposób udało mi się „upolować” jesienny lot do Dublina za niespełna 140 zł w obie strony.
PODRÓŻUJĘ KOMFORTOWO
Mam znajomych, którym niestraszne jest spędzić noc na lotnisku czy spać w pokoju 12-osobowym. Taka elastyczność pozwala im sporo zaoszczędzić, nawet przy rezerwacji na ostatnią chwilę. Sama nie fanką spartańskich warunków i wielogodzinnego wysiadywania w hali odlotów. Wolę zająć się tym wcześniej, sprawdzić wszystko dwa razy, ewentualnie być na miejscu jeden dzień krócej, niż mieć nieprzespaną dobę, a w konsekwencji niezbyt udany dzień.
Oczywiście nawet przy najlepszym przygotowaniu zdarzają się wpadki, często niezależne od nas. Pobyt w Paryżu uprzykrzył mi remont hostelu, w którym nocowałam. Codziennie punktualnie o 6:00 rozpoczynało się kucie ścian. Po takiej pobudce, nawet francuskie śniadanie nie było w stanie uratować poranka.
Anna Moczydłowska/mat