W czwartkowy wieczór Zaz przeniosła trójmiejską publiczność do Francji. Piękny głos żywiołowej wokalistki z łatwością sentymentalnie czarował, a zaraz potem wprowadzał wesołą, żywiołową atmosferę.
Czy czegoś zabrakło podczas czwartkowego wieczoru w Gdyni Arena? Chyba tylko bisu. Koncert Zaz ubrany w piękny spektakl trwał dwie godziny, choć publiczność chętnie słuchałaby artystki jeszcze, co najmniej przez kolejną godzinę. Z pewnością podczas Ladies Jazz Festivalu nie zabrakło wyobraźni wizualnej i talentu.
Z TEATRU DO ARENY
Druga, jesienna odsłona festiwalu kobiecego jazzu została przeniesiona z sali Teatru Muzycznego do Gdyni Arena. Isabelle Geffroy, czyli Zaz przyciągnęła kilkutysięczną publiczność, która jeszcze o 20 stała w kolejce po bilety. Po krótkim zamieszaniu z miejscami na początku wydarzenia zaczęło się show…
ROMANTYCZNA FRANCJA W GDYNI
Francuski uważany jest za jeden z najpiękniejszych języków świata. Trudno się z tym nie zgodzić. W końcu jaki język brzmi bardziej romantycznie? Zarówno w sentymentalnych jak i żywiołowych piosenkach Zaz po prostu czarowała głosem. I to nie tylko przez język, ale przede wszystkim dzięki wspaniałej barwie głosu. Wysokie dźwięki, delikatny głos i sceniczna swoboda – to za ich przyczyną publiczność siedząca na krzesłach wstała i zaczęła tańczyć. Im dalej w koncert, tym bardziej fani wpadali w muzyczny trans i przenosili się coraz bliżej sceny, chcąc być jeszcze bliżej, nie bójmy się tego powiedzieć, wspaniałej Zaz.
FRANCUSKI VS POLSKI
Jako, że młoda artystka pochodzi z Francji, nie tylko śpiewała po francusku, ale i mówiła w tym języku do publiczności. Nie był to chyba najlepszy pomysł. Były osoby, którym zrozumienie tego języka nie sprawiało kłopotu, ale było wielu takich, którzy po prostu nie rozumieli zapowiedzi Zaz.
Trudność w zrozumieniu było widać między innymi, gdy Zaz chciała zaangażować publiczność do udziału w show. Przy piosence „La pluie” poprosiła widownię o takie klaskanie w ręce, by imitowało deszcz. Po kilku próbach i pokazaniu, tego o co prosi udało uzyskać się pożądany efekt. Mimo wszystko, czy międzynarodowy angielski nie byłby lepszą opcją komunikacji?
Jednak, trzeba oddać wokalistce jedno. Próbowała zmierzyć się z naszym ojczystym językiem. O ile „dziękuję” mówiła bezbłędnie, o tyle wszelkie słowa z ubóstwianymi przez obcokrajowców „sz” i „cz” stanowiły przeszkodę niemal nie do pokonania. Jednak chapeau bas za próbę.
ZROZUMIENIE
Mimo, że francuski stanowił pewną barierę, to język gestów sprawdził się w stu procentach. Nie można przecież powiedzieć, że Zaz nie miała bardzo dobrego kontaktu z publicznością. Wręcz przeciwnie, co rusz angażowała fanów w spektakl, zapraszała do wspólnego śpiewania i tańca. A kilka tysięcy osób z entuzjazmem brało udział w zabawie.
SPEKTAKL ŚWIATŁA
Koncert zaczął się niebanalnie. Zaz śpiewała za kotarą, na której wyświetlała się m.in. animowana wieża Eiffla, gwiazdy czy ulice Paryża, a nawet tekst do piosenki „Comme ci, comme ca”. Po odsłonięciu kotary zobaczyliśmy Zaz w pełnej okazałości oraz siedmiu towarzyszących jej muzyków. Za nimi stała kolejna dekoracja. Plansze w kształcie kamienic rodem z Paryża, na których również mogliśmy zobaczyć animacje.
STROJE, STROJE
Nie tylko na scenie co rusz zmieniała się scenografia, ale i sama Zaz zmieniała image. Z początku ubrana w elegancką marynarkę i spodnie, przebrała się w sukienkę. A na koniec pokazała się trójmiejskiej publiczności w czarnym kombinezonie.
ZAZIMUT
Każdy kto wziął udział we wczorajszym koncercie, dołożył cegiełkę dla „Kuźni Talentów”. Zaz promując nowe wydawnictwo „Paris” i bawiąc publiczność, jednocześnie pomaga dzięki jej projektowi Zazimut. Podczas trasy koncertowej, w każdym mieście artystka wybiera inną organizację pozarządową i przeznacza na nią część pieniędzy ze sprzedaży biletów.
Karierę rozpoczęła w 2001 roku jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem Isabelle Geffroy. Zanim zaczęła wydawać solowe płyty współpracowała z zespołami Fifty Fingers i Don Diego. W kilka lat później postanowiła spróbować sił w sercu Francji, czyli Paryżu. Początki nie były łatwe. Grała na ulicach, w tak zwanych piano-barach, a nawet w kabarecie Aux 3 Mailletz. Jej kariera zaczęła nabierać tempa w 2007 roku, kiedy to między innymi nawiązała współpracę z producentem Kerredinem Soltanim, wystąpiła w konkursie Le Tremplin Generation France Bleu/Reservoir, a także zagrała kilkanaście koncertów w Rosji u boku pianisty Juliena Lifszyca. Debiutancki album artystki pojawił się na półkach sklepowych 5 lat temu. Został zatytułowany pseudonimem artystycznym wokalistki „Zaz”. Płyta otworzyła młodej Isabelle drzwi do międzynarodowej kariery. Dziś na scenie jazzowo-soulowej jest jednym z bardziej znanych głosów.