Wilk arktyczny na drogach, czyli Volkswagen Amarok

amarok2 copy

W języku Eskimosów Amarok oznacza wilka arktycznego. Przyczyn tego skojarzenia nie będziemy się doszukiwać. Przyznajemy, że pick-up Volkswagena „daje radę”. Ponad tona ładowności i możliwość ciągnięcia 3-tonowej przyczepy to argumenty za praktycznym wykorzystaniem auta do pracy.

 
Z zewnątrz, zwłaszcza przy orurowaniu, auto wygląda pięknie i szykownie. W mieście, także dzięki swoim gabarytom, robi wrażenie.

amarok3 copy

Wnętrze jest kompromisem. Wygląda jak w grupie VW. W wyższych wersjach są skórzane podgrzewane fotele, kamera cofania, czujnik deszczu i dwustrefowa klimatyzacja. Bez kompleksów. Niektóre materiały świadczą jednak o tym, że mamy do czynienia z autem użytkowym, które musi być łatwe w utrzymaniu.

amarok4 copy

W jeździe czuć, że mamy do czynienia z dwutonowym samochodem. Dwulitrowy diesel charakterystycznie bulgocze pod maską. 180 KM rozpędza jednak auto do 100 km/h w 11 sekund. To akceptowalny czas, ale zapewniamy, że tym samochodem przyjemniej jeździ się z prędkością „objazdową”.

amarok5 copy

Auto chętnie kupowane jest na firmę. Cennik nie bez przyczyny podawany jest w kwotach netto. Zaczyna się od 85 907 złotych. Samochód do testów użyczyła firma Plichta.

Sebastian Kwiatkowski/Tomasz Galiński/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj