Kiedy Mirek poznał Jolę i jak wtedy zmieniło się jej życie – o tym opowiadała w audycji Gdynia Główna Osobista Jola Słoma, na co dzień partnerka Mirka Trymbulaka. W rozmowie z Piotrem Jaconiem zdradziła, jak wyglądało jej życie przed spotkaniem miłości swego życia, mówiła o nieudanym pierwszym małżeństwie i dlaczego w związku ważna jest rozłączność.
Jedna z najsłynniejszych gdyńskich par razem tworzy i propaguje wegański styl życia. Piotr Jacoń zaprosił ich osobno, aby lepiej ich poznać. Przed tygodniem gościem Gdyni Głównej Osobistej był Mirek Trymbulak. Audycję z jego udziałem można znaleźć >>> TUTAJ
ROZŁĄCZNOŚĆ WYMÓGŁ NA MNIE MIREK
– Jak się jest z kimś przez 15 lat cały czas razem i nagle ten ktoś zaczyna szukać swojej rozłączności, to ta druga osoba zaczyna się denerwować. Nie wie, o chodzi, boi się – mówiła Jola Słoma. Jej zdaniem jesteśmy przyzwyczajeni do różnych rzeczy i to daje nam poczucie bezpieczeństwa. – W momencie kiedy coś się zmienia, to tracimy grunt pod nogami. I ze mną tak było! Mirek wymógł na mnie swoją rozłączność. Zaczął sam biegać, chodzić na siłownię.
Jola Słoma przyznała, że po okresie zaskoczenia zasmakowała osobności w związku. – To jest też fajne, że mamy swoje osobne światy. Myślę, że on szybciej wyczuł, żebyśmy się oboje udusili.
OD SKRZYPIEC DO KAPELI ROCKOWEJ
Jola dla Mirka przeprowadziła się do Gdyni. Dzieciństwo i późniejsze lata projektantka spędziła w Gdańsku. W audycji opowiadała o szoku, kiedy dowiedziała się, że zwierzęta są mordowane, aby ludzie mogli je zjeść. Miała wtedy kilka lat i dopiero później dowiedziała się, że na świecie jest spora liczba wegan i można wybrać taki styl życia.
Ponieważ ma świetny słuch, sześć lat spędziła w szkole muzycznej ucząc się gry na skrzypcach, których nie lubiła. Mirka poznała będąc wokalistką zespołu rockowego IMTM. – Za dużo się tam nie naśpiewałam, bo Maciek (Ulewicz – przyp. red.) lubił trzymać mikrofon. Krótko z nimi byłam, ale mocno się zaznaczyłam i dużo osób mnie pamięta. A gdyby nie koncert IMTM, to Mirek by mnie nie poznał.
Jola Słoma przyznała, że to Mirek Trymbulak wypatrzył ją na koncercie. – Jaki był cwany! Tak długo chodził, że aż mu się udało. A ja po raz pierwszy w życiu nie byłam świadoma niczego. Złapał mnie, ale ja się dopiero później zorientowałam.
NIEUDANE PIERWSZE MAŁŻEŃSTWO
Parę dzieli 11 lat różnicy. Kiedy się poznali, on miał 19 lat, ona 30 i za sobą nieudane małżeństwo. – Śpiewam, tańczę, robię biżuterię i ją sprzedaję. Bawię się. Chwilo trwaj. Takie miałam wtedy podejście do życia. To trwało z dwa lata, bo wcześniej miałam męża i z tym mężem nie wyszło – mówiła Jola Słoma. – Zazwyczaj jest tak, że jak traumatyczny związek się kończy, a był traumatyczny, to chce się odreagować. I dlatego stwierdziłam: to teraz będę się bawić.
– Mój pierwszy mąż był lekkoduchem, takim Piotrusiem Panem. I nagle spotykam człowieka, który jest dużo ode mnie młodszy, ale który dokładnie wie, czego chce. To mnie otrzeźwiło. Pokazało, że w życiu musimy też coś budować – podkreśliła Jola Słoma.
W czasie audycji żona Mirka Trymbulaka opowiadała także o tym, jak kilka razy próbowała dostać się na studia artystyczne i to się jej nie udało, o tradycji kolędowania, którą chce zaszczepić w rodzinie Mirka i o ważnym dla niej dziecku, czyli córce brata męża.
Posłuchaj audycji:
Marzena Bakowska