Wiele osób zna go z roli Marka Mostowiaka w serialu „M jak Miłość”, ale niewielu wie, że pochodzi ze Słupska, a wychował się w Gdyni. Gościem Piotra Jaconia w audycji „Gdynia Główna Osobista” był aktor Kacper Kuszewski.
– Prawdą jest, że zawsze mam kłopot z odpowiedzią na pytanie „skąd jestem”. Choć urodziłem się w Słupsku, nigdy tam nie mieszkałem. Moi rodzice mieszkali wtedy w Koszalinie. Potem był Płock, a później Gdynia. Skąd te przeprowadzki? Urodziłem się w rodzinie artystycznej – tata był reżyserem, bywał dyrektorem teatrów, mama aktorką, więc często przemieszczaliśmy się z miasta do miasta – opowiadał aktor w Radiu Gdańsk.
SZEŚCIOLETNI AKTOR
Przyjazd rodziny Kuszewskich do Gdyni zbiegł się z przenosinami Teatru Muzycznego z siedziby na ul. Bema (dziś Teatr Miejski – przyp. red.) do nowego budynku przy Skwerze Kościuszki. W starej lokalizacji miał działać zespół dramatyczny, wcześniej występujący gościnnie w innych miejscach. Ojciec Kuszewskiego objął wówczas stanowisko dyrektora tej sceny. – Nadzorował przebudowę tego teatru. Choć dyrektorem był jedynie przez pewien czas, moja mama już tam została. Dlatego Gdynia i w ogóle całe Trójmiasto to miejsce, z którym czuję się najbardziej związany – przyznał.
To właśnie w przy ul. Bema Kuszewski stawiał pierwsze kroki na teatralnych deskach. Jako sześciolatek zagrał w przedstawieniu „Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu pańskim”. – Potrzebny był chór chłopięcy i właśnie w tym chórze, w dużej grupie byłem ja. Mimo że nie wisiałem na afiszach, to było przedstawienie, które zapamiętam na zawsze. Trzecia próba generalna, stałem za kurtyną i słyszałem szmer publiczności. Rozległ się gong, szmer przycichł, kurtyna się rozsunęła. Jako że byłem najniższy z chłopców, szedłem pierwszy. Ten pierwszy krok w światło sceny, poczucie dźwięku i zapachu zostało we mnie na zawsze – mówił aktor, dodając że kiedy kilkanaście lat później podejmował decyzję o zostaniu aktorem lub muzykiem, to wspomnienie było argumentem przeważającym za wyborem tego pierwszego.
CHŁOPAK ZE ŚRÓDMIEŚCIA
Rodzina Kuszewskich mieszkał przy ul. Abrahama w Gdyni, dlatego Kuszewski nazywa siebie „chłopakiem ze Śródmieścia”. – Miałem wszędzie blisko. To były takie czasy, że biegaliśmy po centrum z kluczem na szyi. Do szkoły (podstawowej nr 1 – przyp. red.) chodziłem na piechotę, w drugą stronę do szkoły muzycznej na Wzgórzu Nowotki, dziś Maksymiliana. Jeździliśmy na rowerach po polach, znikaliśmy na pół dnia z domu.
Kacper Kuszewski podczas Zlotu Fanów Serialu „M jak Miłość”. Fot. Agencja KFP/Mariusz Walasiński
Aktor w rozmowie z Piotrem Jaconiem przyznał, że był bardzo aktywnym dzieckiem, którego trudno było „nie zauważyć”. – Bardzo chciałem zwrócić na siebie uwagę. Już w szkole zacząłem bawić się w teatr, w tę zabawę szybko wciągnąłem rówieśników. W trzeciej klasie szkoły podstawowej wyreżyserowałem „Pchłę Szachrajkę”. Pokaz zrobił na wszystkich takie wrażenie, że później zagraliśmy go jeszcze w kilku przedszkolach.
GRUZA ODKRYŁ GO NA KLATCE SCHODOWEJ
Dzięki charyzmatycznej osobowości Kuszewskiemu udało się zdobyć kolejną rolę, tym razem solową. – Jako mały chłopiec uwielbiałem śpiewać i kiedy wchodziłem na piętro do mieszkania, śpiewałem. Przez to że głos się niósł, mi się wydawało, że to takie piękne. Doprowadzało to do rozpaczy sąsiadów, ale jeden z nich, którym był Jerzy Gruza (mieszkania na ul. Abrahama wynajmowano artystom związanym z Muzycznym – przyp. red.), pewnego dnia zapukał do drzwi i zapytał, czy chciałbym przyjść na przesłuchanie do musicalu „Les Miserables”.
Tak debiutant trafił do Teatru Muzycznego, gdzie szlifował warsztat pod okiem profesjonalistów. – To był czerwiec 1989 roku. Dlatego to było coś dużo większego niż zwykły spektakl, bardziej manifest, miał niezwykłą siłę i porywał publikę. A do tego wspaniały zespół aktorski, ludzie otwarci, którzy potraktowali mnie jako swojego mniejszego kolegę.
Kacper Kuszewski od niedawna jest nowym wokalistką zespołu Leszcze. Tu z kolegami z zespołu. Fot. facebook.com/kuszewski.kacper
KUSZEWSKI POLSKĄ MYSZKĄ MIKI
Kolejnym po teatrze, zamiłowaniem aktora jest dubbing. Głosem Kacpra Kuszewskiego mówi polska wersja Myszki Miki. W Radiu Gdańsk opowiadał, że zanim dostał tę rolę, musiał przejść przez sito preselekcji. – To musiał być głos wysoki, dorosły, a do tego męski. Bardzo trudno było znaleźć taki, który idealnie wpasował się w te kryteria. Wybierali go Amerykanie w zagranicznych studiach Disney’a. W Polsce był taki problem, że nawet jeśli aktor mówił falsetem, to brzmienie naszego języka powodowało, że głos był smutny. To było nie do przyjęcia. Myszka powinna być radosna, pozytywna – opowiadał.
Rolę kultowego bohatera dostał przypadkowo. W radiu nagrywał inny tekst, kiedy z sąsiedniego studia wyszedł reżyser polskiej wersji „Myszki”. – Jak się później okazało, od tygodnia szukał właściwego kandydata. Zapytał, czy mówię falsetem. Odpowiedziałem, że tak, a on poprosił, żebym nagrał mu próbkę głosu. Została zaakceptowana przez Amerykanów. Później nagrywałem tę Myszkę Miki godzinami, bo mieliśmy sporo zaległości. Głos wybierany jest na wyłączność, więc jeśli w jakimś filmie myszka mówi jedno zdanie, to muszę jechać przez pół Warszawy i je nagrać – żartował.
Posłuchaj rozmowy z Kacprem Kuszewskim: