Najchętniej fotografuje tłumy. „My, Polacy bardzo lubimy pozować”

rados 2

– Wkrótce mam zamiar przeprowadzić się do Gdyni. Jestem na etapie przekonywania żony do tej decyzji. Mogę powiedzieć, że zbieramy na to pieniążki – żartował w audycji Gdynia Główna Osobista Jerzy Rados. Fotograf, reżyser i wicedyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej był gościem programu Piotra Jaconia.
Jak mówił na antenie, z Gdynią w dużej mierze związany jest zawodowo. Wielu nazywa go „ojcem założycielem” Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Dziesięć lat temu zorganizował tutaj pierwszą edycję Pomorskich Warsztatów Filmowych. – Z pomysłem przyszedłem do Leszka Kopcia, ówczesnego dyrektora Centrum Kultury w Gdyni. Chcieliśmy zacząć budować drugi filmowy filar w Gdyni – oprócz festiwalu, niezbędna była też edukacja. Udało nam się zaprosić na nie wybitnych specjalistów m.in. nieżyjącego już reżysera Marcina Wronę – mówił.

SZKOŁA Z SUKCESAMI

Dodał, że poza szkołami, była to pierwsza forma edukacji filmowej w Polsce. – Młodzi ludzie byli głodni wiedzy, chcieli uczyć się jak robić filmy. Zaczęli nas wypytywać, czemu tutaj nie ma szkoły – opowiadał. – Z projektem poszliśmy do prezydenta Wojciecha Szczuka. On zapalił się do tego pomysłu i powstało coś, czemu do dziś nie mogę się nadziwić.

Gdyńska filmówka działa od pięciu lat i już może pochwalić się międzynarodowymi sukcesami. – Pierwotnie zakładaliśmy, że będzie to filia łódzkiej filmówki, ale pomysł się nie spodobał. Teraz mogą tylko żałować – żartował Jerzy Rados.

Z WIZYTĄ U PAPIEŻA

Jerzy Rados jest też autorem zbioru fotografii Rodzinny Album Polaków. – W 2002 roku podczas wizyty papieża wykonaliśmy rodzinną fotografię miliona ludzi na Błoniach. Bardzo trudne technicznie i logistycznie przedsięwzięcie. Ale chcieliśmy, żeby takie zdjęcie z udziałem Jana Pawła II i wiernych powstało. Wszystko odbyło się oczywiście za zgodą papieża – mówił.

Jerzy Rados i Piotr Jacoń w studiu Radia Gdańsk. Fot. Radio Gdańsk/Rafał Nitychoruk

Następnie fotografię przekazano Janowi Pawłowi II podczas specjalnej audiencji. Kopia była wielkości kilku metrów. – Rozmawiałem z papieżem tak jak z kolegą z podwórka. Opowiedział mi, że bardzo lubi robić zdjęcia, a jego pierwszym aparatem była Zorka. Fotografował ludzi na rynku i uliczkach Krakowa. Dodał, że gdzie jego amatorskie zdjęcia do takiego pięknego portretu, który mu wręczyliśmy.

RODZINNE ZDJĘCIA TRADYCJĄ NA POMORZU

Skąd wziął się pomysł na gigantyczne portrety? Z potrzeby przedstawienia każdego człowieka z osobna. – Brakowało mi tego indywidualizmu, była to zawsze masa kropek, wypikselowanych twarzy, nawet w druku dobrej jakości. Chciałem, żeby ten tłum był spersonalizowany.

Pierwszym zdjęciem tłumu, które zrobił Jerzy Rados, było rodzinne zdjęcie gdańszczan zrobione na przełomie wieków. Wykonano je na Długim Targu. – Denerwujące było oczekiwanie, ilu ludzi przyjdzie. Za pięć dwunasta nie było tam jeszcze prawie nikogo. Nagle wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Ze wszystkich bocznych uliczek, kawiarenek wyszli ludzie i utworzył się kilkudziesięciotysięczny tłum. Ludzie ubrali się odświętnie, w garnitury, suknie. Coś fantastycznego! Okazało się, że my, Polacy bardzo lubimy pozować – podkreślał.

Inicjatywa spodobała się tak bardzo, że jest kontynuowana cyklicznie co roku podczas Światowego Zjazdu Gdańszczan. Powstały także m.in. rodzinne zdjęcia Oliwian, Kaszubów i Gdynian.

Posłuchaj audycji:

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj