To lato raczej nie było dla ogrodnika. Wielu we znaki dała się zaraza ziemniaczana, której ofiarą padły… pomidory. Nie ominęła także upraw Katarzyny Bellingham, która zdradziła nam, jak sprawić, żeby już nie wróciła. Z ogrodniczką rozmawiał Tomasz Olszewski.
POMIDORY NA CENZUROWANYM
Co specjalistka zrobiła z zarażonymi pomidorami? Wyrwała i zapakowała do foliowych worków. – Trzeba pamiętać, że zarodniki chorób grzybowych unoszą się w powietrzu. Więc im mniej trzęsiemy rośliną, przechodzimy koło niej i potrącamy – tym lepiej. Trzeba na to uważać – podkreślała ogrodniczka, dodając, że absolutnie nie wolno takich porażonych roślin wrzucać na kompostownik.
NIE KARMIĆ ZARAZY
Po skażonych pomidorach należy oczyścić glebę. Trzeba pozbyć się wszystkich kawałków rośliny, bo zaraza nie jest w stanie przez całą zimę przetrwać w glebie, jeżeli nie ma pożywienia. – To jest organizm grzybopodobny, który bez tego nie przetrwa. Więc jeżeli będzie w tej ziemi czyściutko, a on nie będzie miał możliwości zajadania jakichkolwiek części roślin z rodziny psiankowych – to musi być albo pomidor, albo kawałek ziemniaka, czasem bakłażan – to wyginie.
HIGIENA TO PODSTAWA
W ogrodzie też należy przestrzegać zasad higieny. – Co roku na wiosnę należy umyć wszystkie części tunelu czy szklarni. Twardsze można spokojnie wyszorować myjką ciśnieniową. Elementy miękkie, takie jak folia, trzeba już przetrzeć szmatką. Wystarczy je wyszorować ciepłą wodą z płynem do mycia naczyń – zapewniała Katarzyna Bellingham.
Posłuchaj audycji:
Maria Anuszkiewicz