Obama żegna się z Europą. „Były przekazy, że nic się nie stało, było też dystansowanie się do Trumpa”

Co oznacza wizyta Baracka Obamy w Europie? Czy to pożegnanie z przyjaciółmi? A może po prostu tylko symboliczny przejazd i zrobienie sobie kilku zdjęć?

Przebieg wizyty ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych analizował w programie Jak działa świat Wojciech Suleciński. Jego gościem był Piotr Semka, dziennikarz „Do Rzeczy”.

POŻEGNANIE OBAMY

Najpierw Obama był w Atenach, później w Berlinie. Wizyta w Europie wygląda trochę na sentymentalne pożegnanie Obamy z europejskimi partnerami. Wojciech Suleciński zaznacza jednak, że równie dobrze powodem przyjazdu może być po prostu chęć zrobienia sobie zdjęcia na tle Bramy Brandenburskiej. – Ta wizyta była już wcześniej przewidziana, jednak inaczej by wyglądała, gdyby wybory wygrała Hillary Clinton. W takim wypadku aktualny prezydent reklamowałby „dobrą zmianę” z punktu widzenia demokratów – twierdzi Piotr Semka.

„NIC SIĘ NIE STAŁO” CZY DYSTANS DO TRUMPA?

Według publicysty wizytę Obamy w Europie można analizować wielowarstwowo. – Pierwsza warstwa to dosłowne przekazy, że nic się nie stało. Był też wspólny tekst Angeli Merkel i Obamy, w którym widać było już akcenty dystansowania się. Oboje wyrazili troskę, by nie negować procesów globalizacji i zaznaczali, że należy budować politykę na otwartości, a nie zamykaniu się. Jeszcze dalej posuwały się niemieckie media, które bardzo wyraźnie mówiły, że Europa musi teraz np. rozważyć dystans do Trumpa tak, jak wcześniej do Putina. Z kolei bulwarówka „Bild” zaznaczała, że po zmianie prezydenta Stanów Zjednoczonych Angela Merkel musi być przywódcą „wolnego świata” – tłumaczy publicysta.

 

Drugim tematem był Bliski Wschód i wydarzenia w Syrii, Iraku oraz Iranu. O tym mówił prof. Rafał Ożarowski.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj