Zabójstwo Kim Dzong Nama to polityczna zbrodnia? „Deklarował, że nie ma ambicji starania się o władzę”

Wzrosły napięcia na linii Kuala Lumpur-Pjongjang. Powodem jest sprawa śmierci Kim Dzong Nama, przyrodniego brata północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, który został zamordowany przed tygodniem w stolicy Malezji. – Czy dokonano politycznej zbrodni? – pyta Wojciech Suleciński. Na jego pytanie odpowiada politolog, dr Marceli Burdelski.

Zdaniem dr Burdelskiego, gościa audycji Jak działa świat, trudno odpowiedzieć na pytanie, czy to, co zdarzyło się w Malezji wpisuje się w koreański styl walki o władzę.

– Mamy kilka hipotez. Intensywne śledztwo prowadzi policja malezyjska i służby specjalne tego kraju. Przy okazji zaczynają się jednak wojny polityczne. Sam Kim Dzong Nam wielokrotnie deklarował, że nie ma ambicji starania się o władzę. Zresztą, wykluczył go ojciec, stawiając na Kim Dzong Una, który obecnie sprawuje najwyższe funkcje w państwie – przypomina dr Burdelski.

PRZYWÓDCA Z WYBORU OJCA

– Historia przyzwyczaiła nas, że to najstarszy syn w dynastii przejmuje władzę. Dlaczego tutaj stało się inaczej? – pyta Wojciech Suleciński.

– Decyzję podjął ojciec po tym, jak Kim Dzong Nam w 2001 roku udał się do Tokio, posługując się fałszywym paszportem. Miał przy sobie 50 tys. dolarów spiętych gumkami. Tłumaczył służbom, że wybiera się do Disneylandu. Służby japońskie znały jego twarz. Wtedy ojciec podjął decyzję, że syn się nie nadaje. Drugiego syna także uznał za niezdolnego do sprawowania władzy. Dlatego przejął ją dopiero trzeci z synów – tłumaczy politolog.

DYNAMICZNA SYTUACJA W AZJI

W audycji dr Marceli Burdelski zarysowuje historyczne, społeczne i gospodarcze uwarunkowania obecnej sytuacji politycznej w regionie, kładąc szczególny nacisk na przemiany zachodzące w Republice Korei i Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej, ale ukazując również przewodnią rolę Chin.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj