W programie Twoje Prawo rozmawialiśmy czy prokurator albo urzędnik np. skarbówki czy ZUS może podglądać nas na Facebooku lub Twitterze i wykorzystywać to, co tam zobaczy, przeciwko nam.
Obecność w mediach społecznościowych dla wielu osób jest wyznacznikiem naszej sytuacji towarzyskiej, naszej popularności. Dlatego część osób komentuje bez opamiętania, wrzuca zadziwiające zdjęcia mające pokazać jakie rzekomo niezwykłe życie prowadzą. Generalnie, kreujemy się na lepszych niż jesteśmy.
– Wszystkie te materiały może wykorzystać urząd czy prokuratura – podkreśla prof. Wojciech Cieślak, adwokat, wykładowca akademicki. – Pamiętajmy, że to są treści, które zainteresowani sami udostępniają, dobrowolnie się nimi dzielą. Więc oglądając te zdjęcia czy czytając posty na Facebooku nie ma mowy o naruszaniu intymności. Osoby publikujące te treści często są zainteresowane ich jak najszerszym udostępnianiem. To kwestia odpowiedzialności za słowo.
Problem dotyczy nie tylko Facebooku. To co robimy widać w internecie i tu są faktyczne zagrożenia, m.in. prawne związane np. z ujawnianiem tajemnic firmy czy też naruszaniem innych przepisów.
Są też inne konsekwencje – właśnie świat obiegła informacja, że pracownik, który miał pilnować kopert z wynikami Oscarów, wrzucał zdjęcia na profil społecznościowy. Mamy więc winnego oscarowej kompromitacji.