„Nie chciałam wierzyć, że go zamordują”. Radiowa premiera wspomnień żony gen. Augusta Emila Fieldorfa

Był rok 1977. Mieszkająca w Gdańsku Janina z Kobylińskich Fieldorfowa chce nagrać swoje wspomnienia o mężu. Prosi córki o kupienie magnetofonu. I tak zaczyna się historia nagrania, które po 40 latach doczekało się swojej radiowej premiery. Oryginał znajduje się u spadkobierców rodziny w Kanadzie, którzy udostępnili wspomnienia Radiu Gdańsk. 

DLA NIEJ PO PROSTU EMIL

Gen. bryg. August Emil Fieldorf ps. „Nil” (1895-1953) to najwyższy stopniem oficer Wojska Polskiego i Armii Krajowej, wśród zamordowanych żołnierzy niezłomnych po wojnie przez komunistów. Żona, która używa jego drugiego imienia Emil, nagrywa swoje wspomnienia siedząc w kuchni przy stole. Jest głęboko przekonana, że „pamiętać musimy, ja i moje córki”. Dwa lata później umiera. Nie żyją też już adresatki tych wspomnień.

Janina Kobylińska (1898-1979) poznała swego męża pod koniec maja 1919 roku. Kilka miesięcy później, 18 października, odbywa się ich ślub. W tym czasie August Emil Fieldorf ma już spore doświadczenie wojskowe, bo od 1914 roku służył w Pierwszej Brygadzie Legionów.

MIAŁ WARSZTAT ŚLUSARSKI I KOCHAŁ MUZYKĘ

W trwającym ponad godzinę nagraniu Janina Fieldorf wspomina dzieciństwo swego męża. Opowiada o jego karierze wojskowej, miłości do ojczyzny, ale także pasjach. Lubił majsterkować, miał nawet własny warsztat ślusarski. Kochał muzykę, szczególnie utwory Liszta i Schuberta. Żałował, że nie gra na fortepianie. – Był dobrym ojcem – wspomina żona.

– Był kochany przez podoficerów i żołnierzy, bo nie potrafił nigdy przejmować się zbytnio guzikami, czy źle zapiętym płaszczem albo niedokładnie oczyszczonym butem. Uważał, że ważniejsza jest postawa żołnierza, jego uświadomienie. Nudziły go i denerwowały drobiazgowe przepisy garnizonowe i miewał czasem konflikty z oficerami dyżurnymi o to, że szedł w parku bez czapki albo komuś tam nie zasalutował. Wracał wtedy zły i mówił, że dla niego wojsko jest dobre w czasie wojny, ale bardzo uciążliwe w czasie pokoju – opowiada Janina Fieldorfowa.

„NIE CHCIAŁAM WIERZYĆ, ŻE GO ZAMORDUJĄ”

Gen. Fieldorf został aresztowany przez NKWD w 1945 roku i dwa lata spędził w sowieckich łagrach. Po powrocie do kraju ponownie aresztowano go i skazano na karę śmierci, którą wykonano w 1953 roku. 24 lata później jego żona z płaczem wspomina swoje ostatnie spotkanie z mężem.

– Drugiego lutego 1953 roku ostatni raz widziałam Emila. Był smutny, serce mi pękało z bólu i rozpaczy. Wiedział o wyroku. Przyprowadził go jakiś starszy, bardziej ludzki, strażnik. Wprowadził Emila przed kraty, spojrzał na mnie wymownie i odszedł. Po raz pierwszy zostaliśmy sami. Wtedy Emil powiedział: „Czy wiesz, dlaczego mnie skazali? Bo odmówiłem współpracy z nimi. Pamiętaj, żebyś nie prosiła ich o łaskę. Zabraniam tego!”. Powiedziałam: „Domyślam się, ale ja nie tracę nadziei, walczę o ciebie” – wspomina Janina Fieldorfowa.

Walczyła, bo jak sama mówiła, nie chciała wierzyć, że go zamordują. O śmierci ukochanego dowiedziała się z listu stryjecznego brata męża. – Pisał, że Emila zamordowali w więzieniu 24 lutego 1953 roku. Przeżyłam i to. Skąd brałam siły – nie wiem.

PREMIERA W RADIU GDAŃSK

Nagranie wspomnień zachowało się u spadkobierców rodziny. Zostało opublikowane w internecie, ale nigdy nie było prezentowane w mediach publicznych. Radio Gdańsk przedstawi je w audycji „Nieznane głosy świadków historii” 2 marca o godz. 22:05. Audycja powstaje we współpracy z Piotrem Szubarczykiem z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Jakość nagrania z 1977 roku jest niska, więc dołożyliśmy wszelkich starań, aby można je było wyemitować. Część wspomnień przekaże jednak gdańska aktorka Halina Winiarska.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj