Zaczynamy od śmigłowców, bo w czwartek wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki poinformował o tym, że wpłynęły oferty wstępne w sprawie zakupu śmigłowców dla polskiej armii. Wiceminister poinformował, że oferty te pochodzą od trzech firm. Kownacki mówił też, że obecnie dokumenty przesłane przez te trzy firmy analizują urzędnicy Inspektoratu Uzbrojenia. Po zapoznaniu się z ofertami, MON przejdzie do etapu dialogu technicznego, a następnie zostaną złożone oferty ostateczne, które będą zwierały cenę. Ale my skupiamy się nie na sprawach formalnych a na sprawach technicznych, ponieważ mamy ostateczne i jasne potwierdzenie, że Ministerstwo Obrony Narodowej chce śmigłowców, które będą pełnić jednocześnie funkcje ZOP i SAR. To połączenie – gdy tylko pojawiła się informacja o takich planach – od razu zaczęło budzić wątpliwości ekspertów. Jak bowiem łączyć zwalczanie okrętów z ratowaniem ludzi na morzu? Jeszcze przed konferencją wiceministra Kownackiego rozmawiałem o tym z komandorem rezerwy Maksymilianem Durą, ekspertem portalu defence24.pl.
A jeśli jesteśmy już przy śmigłowcach ratowniczych, to wybierzmy się na chwilę do Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, do której – wszystko na to wskazuje – wróci w ciągu 2 miesięcy punkt dyżurowania śmigłowców ratowniczych. W ostatnich dniach do Gdyni wróciła druga z pięciu remontowanych od trzech lat Anakond. Pozostałe trzy albo są w trakcie oblotu, albo są do niego przygotowywane, co oznacza, że przy braku problemów technicznych wrócą do Gdyni w ciągu miesiąca, mówi komandor Czesław Cichy, rzecznik Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
A propos powrotów… Mam też dobrą informację na temat powrotu do Gdyni Dowództwa Marynarki Wojennej. Ma to nastąpić w pierwszej połowie przyszłego roku. Takie – nieoficjalne – informacje otrzymywałem już od jakiegoś czasu. We wtorek potwierdził mi je poseł z Gdyni Marcin Horała. Przypomnijmy – o tym, że dowodzenie siłami morskimi ma „w przyszłości” wrócić z Warszawy do Gdyni powiedział w marcu Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz. Teraz pojawiają się konkretniejsze informacje, przyznaje poseł Horała.
A na koniec jak zawsze – nasze radiowe archiwum i rok 1988. Dziś ciąg dalszy audycji z cyklu Bałtycka Wachta – odcinek pod tytułem „Ci ze Żbika, Rysia i Sępa”. 13.10.1988 r. gośćmi Bałtyckiej Wachty byli polscy podwodniacy, w czasie II Wojny Światowej internowani w Szwecji, tam też zresztą pozostali po wojnie. Po kilkudziesięciu latach przyjechali do Gdyni na zaproszenie Marynarki Wojennej i odpowiadali na pytania Marii Prucińskiej.