Nawet, gdy Gestapo po nią szło, ona stała na posterunku. Niezwykłe serce siostry Alicji Kotowskiej

Młoda kobieta w zakonnym habicie, z delikatnymi rysami twarzy i surowym, skupionym obliczem. Łagodność i surowość. Słaby uśmiech. Tak Alicja Kotowska wygląda na zdjęciach. Jaka była w rzeczywistości?

Siostra Alicja Kotowska, właściwie – Maria Kotowska – urodzona w 1899 jako drugie dziecko w rodzinie Jana Kotowskiego i Zofii z domu Barskiej. Urodziła się w Karsińcu na Mazowszu.

Wychowywała się w rodzinie inteligenckiej. Jan Kotowski był nauczycielem muzyki i organistą. Jej rodzina była rodziną katolicką.

Miała czwórkę rodzeństwa. Alicja było imieniem zakonnym, przyjętym w momencie święceń. Przed tym Maria przez bliskich i przyjaciół nazywana była Marylką. W pewnym momencie coraz częściej pojawiały się rozmowy z koleżankami, które poznała w Warszawie czy nie wstąpić do zakonu, a jeżeli już – to do jakiego?

W 1918 roku Maria Kotowska miała 19 lat. Zapisała się do Polskiej Organizacji Wojskowej. Od marca do listopada 1920 roku działała w szpitalach wojskowych jako siostra Czerwonego Krzyża. Za to została odznaczona Krzyżem Polonia Restituta.

W tym czasie zapewne kształtowała się jej przyszła patriotyczna postawa. Jednak coraz częściej odzywał się w niej głos wskazujący, że jej drogą życiową powinno być powołanie do życia zakonnego.

W 1922 roku napisała list do Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek.Nowicjat znajdował się w Kętach. W liście prosiła o przyjęcie do zakonu.

W 1928 roku przyjmuje śluby wieczyste. Te cztery lata to czas, w którym przebywa w nowicjacie, przechodzi ścieżkę przygotowującą do ślubów wieczystych. Kształtuje się jako zakonnica.

W ocenie innych była wymagająca wobec siebie. Zmieniła kierunek studiów. Rozpoczęła więc studia chemiczne porzucając medycynę.

Miała w sobie pragnienie cierpienia z miłości do Boga. To był rys przyszłej męczennicy, która czuła, że Bóg oczekuje od niej przyszłej ofiary, ale jeszcze nie daje jej tego cierpienia, bo nie jest jeszcze na to gotowa. I pragnienie cierpienia, nie do końca dla nas, zwyczajnych ludzi, zrozumiałe, spełniło się w 1939 roku, dokładnie 11 listopada, kiedy poniosła męczeńską śmierć…

Do Wejherowa przyjechała w lipcu 1934 roku. Miała wówczas 35 lat. Została dyrektorką tutejszej placówki – Prywatnego Żeńskiego Gimnazjum Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego w Wejherowie (w październiku 1938 roku zmieniło nazwę na: Prywatne Gimnazjum Żeńskie pw. Królowej Polskiego Morza w Wejherowie).

ROK 1939

Siostra Alicja Kotowska, w ciągu pięciu lat przewodzenia szkołą, internatem, dała się poznać w Wejherowie jako żarliwa patriotka, przedstawicielka lokalnej inteligencji. Dbała o język polski ,uczestniczyła w akcjach społecznych. Na przykład 14 października 1937 odbyło się przekazanie sztandaru i sprzętu wojskowego 1 Batalionowi Morskiemu. Zakup odbył się ze zbiórek dokonanych przez społeczeństwo powiatu morskiego. Siostra Alicja Kotowska brała czynny udział w gromadzeniu funduszy na ten cel. Angażowała się w działalność patriotyczną, wszelkie święta narodowe były czczone akademiami. Razem z uczennicami była u prezydenta Mościckiego. Dbała o to, żeby dziewczęta miały kontakt ze stronami rodzinnymi.

Wychodziła z założenia, że poprzez wycieczki edukacyjne wzbudzi w swoich uczennicach umiłowanie do stron rodzinnych, a przez to do całego kraju. Wychowywała dziewczęta na przyszłą inteligencję, na osoby otwarte i pełne patriotyzmu zarazem. Przed aresztowaniem przez Gestapo została ostrzeżona. Przyszła do niej jedna z matek jej uczennic, powiedziała, że prawdopodobnie zostanie ona w najbliższych dniach aresztowana. Siostra stwierdziła, że zdaje sobie sprawę z tego, że takie zagrożenie istnieje, ale pozostanie na swoim posterunku, pozostanie wierna swemu powołaniu i obowiązkom. I nie chce – poprzez ewentualne swoje zniknięcie, narażać pozostałych sióstr na represje.

Gestapo przyszło po nią 24 października.

Jedna z uczennic widziała moment, w którym siostrę wyprowadzano do transportu do Piaśnicy. Z nią rozmawiała również Anna Rębas, autorka audycji o siostrze Alicji. Dziś siostra Cecylianna niestety już nie żyje.

Alicja Kotowska wyszła z budynku, podeszła do grupy dzieci żydowskich, które tam stały, wzięła je za ręce próbując dodać im otuchy. Razem z nimi wsiadła do ciężarówki, która pojechała do lasów piaśnickich. Był 11 listopada 1939 roku.

Po wojnie – w 1946 roku – kolejna uczennica siostry Alicji Kotowskiej prowadziła ekshumacje grobów piaśnickich.

W grobie nr 7 odnaleziono różaniec, dość charakterystyczny – taki, które zazwyczaj miały przy sobie Siostry Zmartwychwstanki.

Ciała Alicji Kotowskiej nigdy nie odnaleziono. Po wojnie, w 1946 roku, uczennica siostry Alicji Kotowskiej prowadziła ekshumacje grobów piaśnickich. W grobie nr 7 odnaleziono różaniec, taki miały też przy sobie Siostry Zmartwychwstanki. Czy należał do siostry Alicji? Najprawdopodobniej w tym właśnie miejscu s. Alicja została rozstrzelana i spalona.

– Czy to nie wszystko jedno, gdzie ciało będzie leżało? – powiedziała kiedyś siostra Alicja. – Chciałabym, aby nikt o mnie nie wiedział! Przecież chodzi o to, żeby móc połączyć się z Bogiem! A to jest wszędzie możliwe i we wszystkich okolicznościach! W Nim żyć, zatopić się jak kropla w oceanie Jego miłosierdzia – to wielkie moje pragnienie.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj