Walki na Półwyspie Westerplatte trwały we wrześniu 1939 r. przez siedem dni. Już 8 września zaczęli tu pracę polscy jeńcy. Głównie byli to zatrzymani polscy mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska. Dwa tygodnie później dołączyli do nich gdynianie. Chciano uporządkować szybko teren, który miał odwiedzić Adolf Hitler. Przyjechał 21 września, ale nie widział polskich jeńców, bo SS-mani zgromadzili ich na plaży.
– Do połowy 1941 roku przez ten podobóz Stutthof przewinęło się ok. 4 tysięcy osób – mówi w audycji prof. Wojciech Turek. – Polscy jeńcy cegła po cegle rozbierali budynki. Gołymi rękoma usuwali drut kolczasty – dodaje Mariusz Wójtowicz-Podhorski, Kierownik Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, czyli Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.
Pozyskane w ten sposób materiały zostały przewiezione między innymi do Sztutowa, gdzie powstawał obóz koncentracyjny Stutthof.
Bez odpowiedniego ubrania i specjalistycznych narzędzi Polacy pracowali w miejscu, gdzie niedawno bronili się bohatersko ich rodacy. Wyrównywali ziemię za pomocą drewnianego pługu, który ciągnęli inni więźniowie. Uwiecznił to na obrazie Marian Mokwa. – Codziennie napotykamy ślady pracy polskich jeńców – mówi Wojciech Kuczma, kierownik badań archeologicznych, które od 3 lat są prowadzone na Westerplatte. Pokazuje odsłonięte fragmenty budynków. – Polacy wybierali cegły aż do ław fundamentowych – dodaje.